środa, 4 lipca 2012

kaszel-straszel

Cieszę sie niezmiernie z miłego odbioru mojego bloga.
 Dawno  nie usłyszałam tylu miłych słów w tak krótkim czasie. To zdecydowanie zachęca do dalszego pisania i bacznego obserwowania Pszczółki, by było o czym pisać.

Słoneczko moje dziś poddenerwowane zmianami pogody i kaszlem, który zaczął od wczoraj utrudniać Jej życie. Z tego też powodu niewiele chciała robić po powrocie z przedszkola. Przytulała się i prosiła, bym zabrała od Niej ten straszny kaszel-straszel ( nowe słowo w Maj-owym słowniku).
Gotowa była też przyjać każdy syropek, który mógłby pomóc.
Jeśli chodzi o syropki, to nie zawsze było tak kolorowo z chęcią ich przyjmowania, ze względu na nadwrażliwość smakowo-węchową .Trzeba było czymś odwrócić uwagę, by "przemycić" niechciane, a konieczne leki  do małej buzi. Uciekłam się zatem do podstępu i wymyśliłam wierszyki łyżeczkowe:
  • pierwszy-  nie lubi wierszy, ( tu łyżeczka wędrowała do buzi i tak po kolei)
  • drugi -  lubi,
  • trzeci - kocha dzieci,
  • czwarty - jest uparty,
  • piąty - jest biały,
  • szósty - jest wspaniały,
  • siódmy - jest niebieski,
  • ósmy - jest królewski,
  • dziewiąty - maluje,
  •  dziesiąty - DZIĘKUJĘ!!!!
    Zanim jednak Maja nauczyła się mówić, bawiłyśmy się w zgadywanie "jaki to syropek" lub "gdzie się schował syropek". Mówiłam:
-Córciu, a gdzie jest Pyrosal?
Maja przejęta szukała w apteczce i uradowana wołała:
- O tu jest!!,
 Po czym ustalałam dawkowanie:
-Pyrosal, dwie łyżeczki do buzi, siup!!!

Kiedy w tamtym roku na zajęciach  w przedszkolu  była mowa o aptece, Maja ćwiczyła  nowe zachowania w drodze powrotnej do domu,  podczas której  "zaliczałyśmy" wszystkie apteki.
Po wejściu do każdej z nich, Słońce moje mówiło głośno:
-Dzień dobry, jestem Maja , poproszę Clemastinum i też Ambrosol.
Kładła na ladzie niewidzialne pieniądze i już Jej nie było. Szukała następnej apteki, by "kupić swoje leki".
Nie tylko nauka przez zabawę jest skuteczna, ale też obrócenie niezbyt lubionych czynności w zabawę daje fajne rezultaty i pomaga nam rodzicom, czego Maja jest najlepszym dowodem.

Zapomniałam napisać, że podczas przytulanek usłyszałam, że jestem piękna( a jednak:):):) i mądra.
Więc grube jest piękne i  mądre bywa:):):)
 Moja śliczna Dziewczynka!!!!!!!!
No pewnie, fajna jest mięciutka mamusia czytająca książeczki ( jak widać dziecko od razu myśli, że i mądra nawet:)
 I tym optymistycznym akcentem żegnam Was na dziś  i zyczę kolorowych, radosnych snów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




8 komentarzy:

  1. hahaha fajny ten wierszyk! ja jak Twoja Maja, też spacerowałam po aptekach, tylko w innym celu:
    - dzień dobry, czy jest paracetamol w syropie?
    - jest,
    - ale czy jest koloru czerwonego?
    jak nie było, maszerowałam dalej. Józek był zawsze monotematyczny, jeśli chodzi o kolor lekarstw.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to miałaś utrudnione zadanie.Dziś się właśnie zastanawiałam dlaczego wszystkie 4 syropki, które kupiłam są bezbarwne.Do tej pory oprócz wyliczanek były zgadywane kolory.Pyrosal-zawsze czerwony, pikovit- żółty. A dziś takie rozczarowanie.:(((

    OdpowiedzUsuń
  3. uff to przynajmniej u nas nie problem, przy lekach przeciwpadaczkowych argument jest jeden- bierzemy żeby być zdrowym
    wzajemnie dobrej nocy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy przeciwpadaczkowych też nie dyskutujemy, my mamy w granulkach, które muszą się do czegoś przykleić.

      Usuń
  4. Żeby Ci się ino, ciotka, od pochwał w głowie nie poprzewracało..;-)
    (nie bij, nie bij:)

    Monika, Franca za miesiąc kończy 3 lata. Jak Maja stała z mowa czynną w wieku mojego krasnala?

    OdpowiedzUsuń
  5. W wieku 3 lat mówiła kilka pojedynczych słów- mama, babcia, dziadek, daj.
    Dopiero po pójściu do przedszkola specjalnego (nasze kochane ZPE w Olsztynie), z każdym dniem pojawiały się nowe słowa i niedługo potem też zdania.
    Bardzo proste, ale jakże radosne ( ciśnie mi się na język taka rymowanka:) Cieszyło każde najmniejsze osiągnięcie.
    Wiele razy zastanawiałam się, czy gdyby Maja rozwijała się jak Jej zdrowi rówieśnicy, nie umknęłoby mi wiele rzeczy.
    Bo może byłyby tak oczywiste, że nie wywoływałyby takiego zachwytu.
    My, Rodzice Dzieci niepełnosprawnych często długo czekamy na coś, co inni Rodzice mają tak po prostu, bez żadnego wysiłku. I dostajemy za to wspaniałe wzruszenia.
    Nie na darmo mówi się, że coś na co długo czekamy i co wydaje się być poza naszym zasiegiem, bardziej cieszy niż to, co dostaniemy ot tak.
    Ja przynajmniej tak mam, że najbardziej wartościowe jest dla mnie to, na co musiałam cieżko pracować, coś co kosztowało mnie wiele wyrzeczeń.
    Nie martw się, pomalutku wszystko się rozwinie odpowiednio stymulowane. Buziaki!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,przy naszych dzieciach same stajemy się pisarkami,poetkami,
      konstruktorkami....itd.:):)Ileż inwencji twórczej w pracy z Nimi.
      Ich sukcesy bardziej cieszą niż cokolwiek innego.
      Życzę Majeczce,żeby ten okropny kaszel jak najszybciej się skończył.:W:

      Usuń
  6. Dziękuję za miłe słowa:) Zobaczymy jak będzie po antybiotyku, okazało się że bez niego się nie obedzie. Całe szczęście, że ten który dostałyśmy dzisiaj, okazał się i kolorowy i bardzo przyjemny w smaku jak na antybiotyk (CECLOR). Dobrej nocy Pani W.

    OdpowiedzUsuń