poniedziałek, 2 lipca 2012

Babcia Ela w sanatorium.

   Maja już smacznie chrapie ( i to dosłownie, bo nosek jakiś zapchany). Z tego też powodu nie była dziś w swoim ulubionym przedszkolu. Wolałam się upewnić, że osłuchowo wszystko w porządku. Rano była bardzo niepocieszona, że nie jedzie do swoich "koleżanków" ( tak ostatnio określa i koleżanki i kolegów). I może to Jej "jesteś gruba" było zemstą za to??? ( nie no, żartuję oczywiście:).

Byłyśmy w przychodni, wcześniej oczywiście musiałam Jej powiedzieć co po kolei pani doktor będzie robiła i mówiła i obyło się bez krzyku i buntu. Po wejściu przedstawiła się wszystkim "dzień dobry, jestem Maja" i jak gdyby nigdy nic, weszła bez kolejki do gabinetu:):)
 Próbowałam  Jej to wyperswadować i wyszłam nawet przeprosić czekające osoby, ale po Mai przedstawieniu się,  chyba nie było osoby, która by nie pomyślała "jaka to miła dziewczynka".
A może to do naszej przychodni przychodzą wyjątkowo miłe i wyrozumiałe osoby???

Jeśli już jesteśmy w  temacie wizyt u lekarza, to przypomniała mi się historia sprzed kilku miesięcy, kiedy to moja Mama pojechała do sanatorium.
 Maja całe popołudnie chodziła zamyślona. Nie chciała mi powiedzieć o czym myśli, ale za to udało mi się podsłuchać jak mówi do siebie leżąc w  łóżku przed snem. Kiedy pożegnała już wszystkie dzieci z grupy przedszkolnej ( dobranoc Anielko, dobranoc Wikciu itd.) i panie ( dobranoc Beatko, dobranoc Ewuniu, dobranoc Lila i Basia) i  zatrzymała się na Dziadkach,  nagle słyszę: "Maja smutna, wielka przykrość.Tata zniknął,  Babcia w krematorium,  Maja będzie płacze".
 Słuchałam tego z niedowierzaniem, aż nagle domyśliłam się o co może chodzić Majeczce.
Często myli wyrazy brzmiące podobnie: sanaTORIUM-kremaTORIUM. No i załamało się moje Dziecko .Nie dość, że tata zniknął ( Wychowuję Maję sama, w czym  bardzo pomagają mi Rodzice), to jeszcze Babcia w krematorium-ZAWALIŁ JEJ się świat...

A ostatnio jest na etapie mówienia jaka to jest szczęśliwa i zadowolona czyli  "zawodolona", lub zalodowona:).
Pierwszy raz powiedziała tak na hydroterapii, ku uciesze pana Wojtka (rehabilitanta) i było to jak najbardziej adekwatne do sytuacji.

"Mamusiu, jestem taka zaWODOlona":):):)

  


2 komentarze:

  1. Witam,aż miło popatrzeć na taką zaWODOloną dziewczynkę:)
    Od Maji można uczyć się unikania kolejek,
    grzeczne przedstawienie się i słodki uśmiech;)
    (chociaż jej uśmiech jest nie do podrobienia):)
    Zawsze musiałam powiedzieć Wojtkowi o tym gdzie idziemy,co będziemy robić,kiedy wrócimy.
    Nawet teraz jak jest już nastolatkiem,wyjścia z domu nie mogą być niespodzianką,musi dokładnie wszystko wiedzieć.Pozdrawiam:W:

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiech zawsze pomaga, a przynajmniej nie utrudnia:) Tak sobie myślę, że dzięki naszym Dzieciom i takim zaplanowaniu i omówieniu z Nimi wyjścia, sami stajemy się bardziej zorganizowane.
    Szukajmy jasnych stron w każdej sytuacji, wtedy życie będzie łatwiejsze:):):)

    OdpowiedzUsuń