Maja już smacznie chrapie ( i to dosłownie, bo nosek jakiś zapchany). Z tego też powodu nie była dziś w swoim ulubionym przedszkolu. Wolałam się upewnić, że osłuchowo wszystko w porządku. Rano była bardzo niepocieszona, że nie jedzie do swoich "koleżanków" ( tak ostatnio określa i koleżanki i kolegów). I może to Jej "jesteś gruba" było zemstą za to??? ( nie no, żartuję oczywiście:).
Byłyśmy w przychodni, wcześniej oczywiście musiałam Jej powiedzieć co po kolei pani doktor będzie robiła i mówiła i obyło się bez krzyku i buntu. Po wejściu przedstawiła się wszystkim "dzień dobry, jestem Maja" i jak gdyby nigdy nic, weszła bez kolejki do gabinetu:):)
Próbowałam Jej to wyperswadować i wyszłam nawet przeprosić czekające osoby, ale po Mai przedstawieniu się, chyba nie było osoby, która by nie pomyślała "jaka to miła dziewczynka".
A może to do naszej przychodni przychodzą wyjątkowo miłe i wyrozumiałe osoby???
Jeśli już jesteśmy w temacie wizyt u lekarza, to przypomniała mi się historia sprzed kilku miesięcy, kiedy to moja Mama pojechała do sanatorium.
Maja całe popołudnie chodziła zamyślona. Nie chciała mi powiedzieć o czym myśli, ale za to udało mi się podsłuchać jak mówi do siebie leżąc w łóżku przed snem. Kiedy pożegnała już wszystkie dzieci z grupy przedszkolnej ( dobranoc Anielko, dobranoc Wikciu itd.) i panie ( dobranoc Beatko, dobranoc Ewuniu, dobranoc Lila i Basia) i zatrzymała się na Dziadkach, nagle słyszę: "Maja smutna, wielka przykrość.Tata zniknął, Babcia w krematorium, Maja będzie płacze".
Słuchałam tego z niedowierzaniem, aż nagle domyśliłam się o co może chodzić Majeczce.
Często myli wyrazy brzmiące podobnie: sanaTORIUM-kremaTORIUM. No i załamało się moje Dziecko .Nie dość, że tata zniknął ( Wychowuję Maję sama, w czym bardzo pomagają mi Rodzice), to jeszcze Babcia w krematorium-ZAWALIŁ JEJ się świat...
A ostatnio jest na etapie mówienia jaka to jest szczęśliwa i zadowolona czyli "zawodolona", lub zalodowona:).
Pierwszy raz powiedziała tak na hydroterapii, ku uciesze pana Wojtka (rehabilitanta) i było to jak najbardziej adekwatne do sytuacji.
Witam,aż miło popatrzeć na taką zaWODOloną dziewczynkę:)
OdpowiedzUsuńOd Maji można uczyć się unikania kolejek,
grzeczne przedstawienie się i słodki uśmiech;)
(chociaż jej uśmiech jest nie do podrobienia):)
Zawsze musiałam powiedzieć Wojtkowi o tym gdzie idziemy,co będziemy robić,kiedy wrócimy.
Nawet teraz jak jest już nastolatkiem,wyjścia z domu nie mogą być niespodzianką,musi dokładnie wszystko wiedzieć.Pozdrawiam:W:
Uśmiech zawsze pomaga, a przynajmniej nie utrudnia:) Tak sobie myślę, że dzięki naszym Dzieciom i takim zaplanowaniu i omówieniu z Nimi wyjścia, sami stajemy się bardziej zorganizowane.
OdpowiedzUsuńSzukajmy jasnych stron w każdej sytuacji, wtedy życie będzie łatwiejsze:):):)