Wczoraj nie udało mi się odpalić laptopa, by zamieścić post, gdyż po przybyciu do Dziadków na wieś rozszalała się straszna burza.
Maja uwielbia jej odgłosy i efekty specjalne. Obie siadamy wtedy w oknie i z
nosami przyklejonymi do szyby i czekamy na następny grzmot lub błyskawicę.
-
Co to Mamo, jaki to odłos, to odgłos burzy?
- Tak Słonko, a to co
było?
-To była błyskawica, jaaakaa pięknaaaa!!!!!!! - Maja z zachwytem.
I tak do końca trwania
burzy.
Przyzwyczajałam Ją do burzy od maleńkiego, jakby na przekór mojej Mamie, która panicznie boi się grzmotów i błysków i spędza burzę z kołdrą na głowie i zamknietymi oczami.
-Uwaga burza, chowamy się szybko!!!!! - krzyczała Mama.
- Majuś, burza chodź zobacz szybko- wołałam ja i chyc z Mają na parapet:)
Lubimy też słuchać wiatru i deszczu nocą.
Wiatr i dym Pszczółkę
zachwyca!!!! Moja Przyjaciółka Iwcia obserwując kiedyś Maję powiedziała: Jaka Ona
indiańska". Uśmiechnęłam się pod nosem, bo kilka tygodni wczesniej byłyśmy z Mają na
ognisku u znajomych. Maja zachwycona jego płomieniami i dymem, omal nie weszła do
środka. Dzieci znajomych (nas kilkoro dorosłych i kazdy ze swoimi
pociechami, więc trochę maluchów było), niezbyt były chętne do zabawy z Mają,
gdyż nie rozumiały czego chce i jak się z Nią bawić. Unikały Pszczółki przez całe
popołudnie.
-proszę pani, a Maja to.
-Ciociu, a |Maja tamto....
Do
czasu....:)
W pewnym momencie jeden z chłopców powiedział:
- Psze pani, a Maja to
jest jakaś dziwna, lubi dym z ogniska!!!!
-Tak, lubi, bo w jej żyłach płynie
indiańska krew -jej tata jest indianinem- rzekłam najspokojniej na
swiecie, trochę 'koloryzując" swoją wypowiedź.
Taaaak? INDIANINEM, prawdziwym????????!!!!!!- pytały dzieci zgodnym chórem.
I
nagle wszystkie chciały bawić się z Mają.
-Maja, usiądziesz koło mnie?
-
Maja, a chcesz moją kiełbaskę????
Patrzyłam na to rozbawiona. Nie każdy może mieć tatę indianina. Lekarza, strażaka, biznesmena tak, ale indianin to GRUUBA SPRAWA:):):)
No co ja będę
tłumaczyć dzieciakom, że nie indianinem tylko indianistą, chyba by zresztą tego
nie zrozumiały. Indianim czy indianista, co za różnica???!!!
No, tatuś
przynajmniej na coś się przydał Pszczółce.:):):).
P.S. Fragment mojego postu zamieściłam w komentarzu na blogu JÓZIA http://autyzmdzienpodniu.blogspot.com//