środa, 1 maja 2013

Praca czy dziecko?

Dylemat "praca czy Maja?" nie opuszczał mnie od kilku miesięcy. 
Najpierw śmierć dzielnej Dziewczynki Majusi Kropiwnickiej wstrząsnęła mną i jednocześnie uświadomiła mi jak mało czasu mam dla swojej Pszczółki. Jak ważna jest każda chwila ze swoim dzieckiem. Już wtedy czułam , że nie jest tak jak być powinno, ale zewsząd słyszałam głosy typu :

  • ,"nie wygłupiaj się, przecież wszyscy tak mają: praca-dom-praca-dom, na nic nie ma czasu i siły",
  • "nie przesadzaj i nie roztkliwiaj się tak nad sobą, nie ty jedna nie masz czasu dla dziecka."
  • " a co ty myślisz, że u nas w domu to taki porządek, że narzekasz, że łóżek nie masz pościelonych i wracasz przed 17-tą prawie prosto do łóżka?",
  • "a że nie masz czasu na bajkę dla Mai przed Jej zaśnięciem?, nam tez nikt nie czytał i żyjemy",
  • "przecież Maja zasypia o 19-tej ze zmęczenia, to masz dla siebie i domu cały wieczór",
  • "że zakupy robisz w nocy w całodobowym Tesco i gotujesz obiad do północy na następny dzień?, przecież nie musisz gotować codziennie albo możecie zjeść coś na mieście i nie przesadzaj z tą wybiórczością pokarmową - jak zgłodnieje to wszystko zje",
  • "rehabilitacja i ćwiczenia z Mają w domu? a za mało ma tego w szkole, że jeszcze chcesz męczyć dziecko popołudniami? Jesteś zbyt wymagająca, odpuść dziecku i tak nie będzie orłem",
  • " że nie odrabia pracy domowej? To w szkole specjalnej mają prace domowe?, a zresztą dzieci z autyzmem chyba nie muszą umieć ładnie pisać, wystarczy, że na klawiaturze laptopa śmiga jak mało kto"
  • "to co, chcesz być na zasiłkach i ciągnąć z państwa kasę?No tak, teraz jak podwyższyli wam te świadczenie pielęgnacyjne, to wszyscy nagle przestaną pracować",
  • "masz pracę, to się ciesz, bo inni nie mają, a że mało płatna? Ale jest....Jesteś kadrową w szpitalu, to jest COŚ, zawsze to masz jakąś odskocznię od Mai",
  • "przecież masz dziadków do pomocy i braci, niech pomagają"
I tak dalej w tym właśnie tonie......Najciekawsze jest jednak to, że wśród tych głosów nie było ani jednej osoby, która miałaby niepełnosprawne dziecko......

Oprócz tego, że większość z powyższych opinii budziła moje oburzenie i poczucie niezrozumienia, to jednak gdzieś tam czułam, że jednak jestem w komfortowej sytuacji, bo mam wspaniałych Rodziców i Braci, którzy mi pomagają jak mogą. Ale przecież Oni mają własne życie, pracę i obowiązki. 
Nie mogę przecież wymagać, by popołudniu ćwiczyli z Mają pisanie literek i cyferek ze względu na Jej duże napięcie w rączkach czy wychodzili na spacer, bo ja jestem zmęczona będąc na nogach od 5 rano...
Wiem, że większość ludzi pracujących tak ma, ale nikt z moich doradców nie wychowuje dziecka sam i mogą podzielić obowiązki na dwoje.
Nie będę się nawet odnosić do tych opinii, "że Maja nie będzie przecież orłem i nie musi umieć pisać", bo musiałabym używać bardzo nieładnych słów, by to skomentować.......
Konferencja  fundacji PROMYK SŁOŃCA podsumowująca kampanię  "Na jednym wózku" w Sejmie i spotkanie z rodzicami wspaniałych dzieciaczków uświadomiło mi, że nie muszę na siłę chcieć dorównać sytuacji dzieci zdrowych,  pokazać jaka jestem silna i dzielna, by społeczeństwo zaakceptowało mnie z Mają i Jej niepełnosprawnością.
Wreszcie poczułam, że i dla nas jest miejsce, czy zdrowa część społeczeństwa tego chce czy nie.
Wśród osób w podobnej sytuacji, uśmiechniętych, silnych poczułam się silna i już wiedziałam, że rozwój i rehabilitacja Majeczki są teraz najważniejsze:).
To zdjęcie mówi wszystko: JESTESMY SILNI I WAŻNI:)Wszyscy razem i każdy z osobna:):
Oto co jest ważne teraz dla mnie:
  • uczestniczenie w terapii i zajęciach z rodzicami w trakcie zajęć szkolnych,
  • bieżący kontakt ze szkołą i terapeutami
  •  to "niby niepotrzebne" czytanie bajeczek na dobranoc i ptrzytulanki-utulanki są bezcenne. 
  • wyjście z Mają na spacer po wcześniejszym powrocie ze szkoły( do tej pory czekała 2 godziny w świetlicy na mój powrót z pracy  i była w niej 2 godziny przed swoimi lekcjami, czyli po 6:30),
  • Jej powrót do czystego domu pachnącego obiadem,
  • Mama, która ma czas i siłę na odrobienie lekcji,
  • czas na niedostępne do tej pory( właśnie z braku czasu) terapie,,
  • pobudka nie o 5-tej, lecz o 7-ej, bez pośpiechu i nerwów, że wyjście 5 minut później z domu będzie skutkowało utknięciem w korku w drodze do pracy i tym samym spóźnienie się do niej( a tego nie znoszę, zawsze byłam punktualna),
  • Bycie blisko w ważnych dla Majeczki chwilach jak ta, gdy śpiewała FELICITA z Piotrusiem w szkolnym Moni-playback Show( do tej pory żałuję, że tego nie słyszałam,bo w pracy były ważne sprawy, a nagrania wciąż nie mam:(,
  • wyjazd na wakacje bez stresu, że nie dostanę urlopu.
Tak jak wspomniałam na wstępie podjęcie decyzji o rezygnacji z pracy nie było łatwe, ale argumenty za tym mówiły same za siebie. 
Rozmowa z Panem Dyrektorem uspokoiła mnie i utwierdziła w słuszności podjętej decyzji.
To bardzo mądry człowiek, mający zawsze na względzie dobro pracownika.Usłyszałam: 
"Pani Moniczko, dużo myślałem o Pani sytuacji i śledzę na bieżąco Pani zaangażowanie. Nawet miałem z Panią porozmawiać o tym, ale nie chciałem, by Pani pomyślała, że jestem niezadowolony z Pani pracy, bo jestem i to bardzo. Ale dziecko jest najważniejsze, tym bardziej, że ma tylko Panią. Teraz kiedy córeczka jest jeszcze mała to bardzo ważne jest stworzenie mocnych więzi i Jej pewność, że mama ma zawsze dla niej czas. A ja widzę jak Pani się stara, tylko nie może to być kosztem dziecka. Firma sobie bez Pani będzie musiała poradzić, a Córeczce bez Pani jest na pewno ciężko. Nie chcę, by Pani kiedyś pomyślała, że straciła Pani ten czas na pracę, zamiast się zająć Małą. Proszę nie mieć wyrzutów sumienia, że Pani porzuca pracę i nas i proszę ucałować Córeczkę. Powodzenia Pani Moniczko i proszę o nas pamiętać".
Takiego miałam Wspaniałego Szefa!!!!!!!!!!!
MIAŁAM DO WCZORAJ, bo to był ostatni mój dzień w pracy.
Nie spodziewałam się jakiegoś specjalnego pożegnania, nie chciałam z tego robić jakiejś wielkiej sprawy. Dlatego nie przygotowałam ani ciasta, ani też żadnego innego poczęstunku. Tym bardziej byłam zaskoczona, gdy w pewnym  momencie koleżanki i koledzy z pracy zebrali się i wręczyli mi prezent "byś zawsze o nas pamiętała pijąc kawę w tych filiżankach i odwiedzaj nas często".

Prawda, że piękne? Nie jestem jakąś specjalną beksą, ale trudno mi było ukryć wzruszenie i zaskoczenie.
Zdjęcie zrobiłam przed chwilką i właśnie piję kawusię pisząc tego posta.
Mam nadzieję, że teraz kiedy więcej czasu będę spędzać z Mają,  będzie też więcej okazji do pisania:)
KOCHANI, życzę WAM wspaniałego długiego weekendu majowego!!!!
Właśnie przez głowę przemknęła mi taka myśl:
Dziś 1 MAJA- imieniny mojej Pszczółki( choć oficjalne są w kwietniu, to ja postanowiłam obchodzić je właśnie dziś) i chyba nie ma lepszego prezentu imieninowego dla dziecka niż uwaga i czas mamy? 
Od dziś nie pracuję, dla MOJEJ PSZCZÓŁKI:)