niedziela, 20 stycznia 2013

Gromy z Ambony.....

Wybaczcie moje emocje, ale po tym co zaszło w Kościele, po prostu jestem zbulwersowana.
Ale od początku.....
Pełna wiary i nadziei wyruszyłam z Pszczółką na mszę dla dzieci o godzinie 13-tej do naszej świątyni  Parafia Chrystusa Odkupiciela Człowieka.
Uprzednio szczegółowo opowiedziałam Mai jak należy się zachowywać w Kościele, żeby robiła to co inni ludzie jak nie będzie wiedziała co robić i przede wszystkim, że musi być cicho i słuchać tego, co mówi Ksiądz. Przypięłam Jej z przodu i z tyłu znaczek informujący o Autyzmie, licząc na zrozumienie w momencie wystąpienia zachowań nieprzewidzianych.
Na mszy dla dzieci spodziewałam się dzieci z rodzicami, tymczasem w wypełnionym po brzegi Kościele większość stanowiły osoby starsze. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to co nastąpiło później.
Po wejściu do Kościoła Maja skomentowała to co widzi;
-Mamo, jakie piękne światełka i bombki i choinka - powiedziała podekscytowana.
-Cichutko Słoneczko- upomniałam Ją szepcząc na ucho
Na chwilę pomogło. Za moment dostrzegła żłobek z maleńkim Jezusem.
- Mamo, zobacz Maryja urodziła maleńkiego Jezuska i jest Józef i owieczki. A tam wielbłąd i słoń- wyliczała to co widzi.
Nie mówiła jakoś szczególnie głośno, ale i tak za każdym razem stojąc przy Niej reagowałam, upominając cichutko lub pokazując gest w Makatonie "cicho lub "absolutnie nie", kiedy chciała podnieść i przytulić owieczkę.
Na prawdę nie zachowywała się jakoś szczególnie niestosownie. Inne dzieci też chodziły.
No i w momencie, kiedy Maja dostrzegła maluszka chodzącego w tę i z powrotem pierwszej ławki przed ołtarzem, zaczęła robić tak samo. Na Jej nieszczęście nie miała gumowych podeszw w bucikach, tak jak Chłopczyk, wiec robiła trochę więcej hałasu niż on.
Ksiądz Marek, odprawiający mszę znacząco zawiesił głos i przesłał Mai zabijające spojrzenie, na co Maja zatrzymała się. Podeszłam do Niej i powiedziałam, że nie można przeszkadzać Księdzu. I znów pomogło tylko na chwilkę.
Za moment usłyszałam, że Kościół to nie plac zabaw i żeby zabrać dziecko. Tak mnie to zaskoczyło, że wzięłam Maję za rękę i w towarzystwie Jej płaczu ruszyłam do wyjścia.
- Nareszcie - usłyszałam przechodząc koło starszej Pani.
- Słucham? Przecież to jest msza dla dzieci, po co Pani tu przyszła- ni to zapytałam ni stwierdziłam, nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
Maja płakała, ja też myśląc jaka niesprawiedliwość i przykrość nas spotkała.Odeszłyśmy kilka metrów od Kościoła, gdy patrząc w niebo zadałam pytanie:
- Jezu dlaczego? Zrób coś!.
W tym momencie obróciłam się na pięcie i postanowiłam wrócić na mszę.
- Niech mi tylko jeszcze raz Ksiądz zwróci uwagę, to już ja mu powiem!-  mówiłam sobie dodając odwagi.
Napotkałam zdziwione spojrzenia starszych Pań i pełne zrozumienia twarze rodziców innych dzieci.
Wróciłyśmy na nasze wcześniejsze miejsce.
- Podziwiam Panią i rozumiem. Ksiądz chyba nie odrobił lekcji- usłyszałam nagle od pewnej Pani.
- Powinna Pani pójść do niego po mszy i porozmawiać- dodała.
- Dziękuję Pani, właśnie mam taki zamiar.
Po kazaniu, Ksiądz znikł na chwilę, po czym pojawił się z tacą omijając mnie szerokim łukiem.
Reszta mszy minęła bez ekscesów, a nawet usłyszeliśmy wszyscy z ust innego Księdza próbę tłumaczenia zachowania poprzednika, że msza wymaga skupienia , a trudno o to,kiedy dzieci chodzą. Za moment pojawiła się jeszcze starsza od poprzedniej Staruszka z uwagą, że to świątynia i mam wyprowadzić dziecko, bo przeszkadza i ona nie może się skupić.
- No nie, tego już za dużo!- pomyślałam i poczułam jak krew jasna mnie zalewa.
- To po co przyszła pani na mszę dla dzieci?- zapytałam starając się zachować spokój.
- A ja tu przyszłam, żeby właśnie zwracać pani uwagę! - rzekła bezczelnie staruszka.
- Matko, co się tu dzieje????!!!!!- nie znajdując odpowiedzi, zadawałam sobie pytania.
Po skończonej mszy postanowiłam wyjaśnić sprawę z Księdzem, lecz ten schował się jak tchórz w sobie tylko wiadomym miejscu.
Nie spodziewałam się poparcia tylu osób, które zaczęły gromadzić się za moimi plecami, żądając rozmowy z   Księdzem- tchórzem.
Inny Ksiądz próbował tłumaczyć kolegę.
- Niech pani zrozumie......_ tłumaczył.
- Nie ja proszę Księdza nie rozumiem!!!!!!!!!! Pan Bóg chce widzieć w świątyni wszystkie swoje owieczki, nie tylko te ładne i zdrowe. Jak Córka ma sie nauczyć zachowania w Kościele. jeśli zostaje wykluczona przez samego Księdza, no jak?- pytałam.
- Ksiądz Proboszcz,  będąc u nas na kolędzie w tamtym tygodniu, powiedział, że mogę przychodzić z Mają do Kościoła, ale najlepiej na mszę dla dzieci, tą o 13-tej, a starsze panie jak chcą się skupić, niech wybiorą się na mszę dla dorosłych- tłumaczyłam dalej ze łzami w oczach.
- Ja też mam Syna z autyzmem- stanął w mojej obronie  tata Józia (O Józiu tutaj).
Skończę zdjęciem Majeczki zrobionym w drodze powrotnej, bo brak mi słów na puentę....




Światowy DZIEŃ ŚNIEGU.

Witajcie:)
Jak przystało na Światowy Dzień Śniegu, pięknie posypało z nieba:)
Taki oto mamy widok z okna, a później może dodam jeszcze kilka zdjęć ze spaceru wracając z Kościoła.Wybieramy się na Mszę dla Dzieci na 13-tą,, ciekawam jak będzie tym razem........Podzielę się wrażeniami oczywiście, tymczasem miłego przed- i popołudnia Kochani!!!