niedziela, 3 lutego 2013

Wiesz koniku......

- No i jak Tatuś? - zapytałam Tatę wsiadając do auta po Mszy św. zorganizowanej dla naszych Autystów w Parafii św. Mateusza w Olsztynie.
- No właśnie się zastanawiam, co z tą naszą Mają zrobić- odparł Tata.
- Wiesz Tatuś, to nowe dla Niej miejsce, nowe bodźce, poza tym miała dziś trochę wrażeń.....- próbowałam wytłumaczyć sobie i Tacie spontaniczne zachowanie Mai.
Na obiedzie miał być tylko Tata, a ja mając ochotę na rodzinny obiad, zaprosiłam jeszcze najmłodszego Brata z żoną i córeczką. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale na takich obiadach spotykamy się zawsze u Rodziców i jest na nich także Babcia. A tu taka zmiana......
Zdarza mi się czasem zapomnieć o specyficznym sposobie myślenia Mai, Jej przyzwyczajeniach i potem dopiero wychodzi to w tzw.praniu.
- A wiesz co jeszcze? Ona w Kościele zobaczyła taki element na podłodze, który przypomniał Jej salę gimnastyczną. I nagle zaczęła się zachowywać tak jak w szkole. Kiedy po kilku godzinach zajęć w ławce mają w-f,  Jej wychowawczyni mówi, że nie da się ich wtedy opanować. Skaczą, tupią, podskakują- mówiłam dalej.
- No tak, a jaką aktywność miała Maja dzisiaj? Przecież przez całe przedpołudnie byłyście w domu i przygotowywałyście dla nas obiad. Kiedy miała się wyskakać?- podpowiadał Tata.
- Masz rację!!!- ucieszyłam się, że znamy już przyczynę Jej energii niespożytej.- Następnym razem zmęczę Ją porządnie spacerem, albo niech poskacze na trampolinie i na mszy będzie cichutko, bo zwyczajnie nie będzie miała siły na nic więcej:).
Z takimi wnioskami dotarliśmy do domu i pewnie na tym zakończyłabym swoje domysły na temat zachowania Mai, gdyby nie kąpiel...
- Wiesz koniku.....Maja była dziś w Kościele- opowiadała Maja plastikowemu konikowi, z którym się kąpała.- I nie było "zabrać dziecko!!!!!", Ksiądz bardzo kocha Majeczkę!!!!!!!!!!!!!!!!
- A wiec to o to chodziło!!!!- pomyślałam słysząc podekscytowany głos Majeczki. - Ona po prostu tak się cieszyła, że jest w innym Kościele, jest przyjazny Ksiądz i nikt na Nią nie krzyczał, ani krzywo nie patrzył:). Stąd te podskoki i nieukrywana radość.....
SKAKAŁA Z RADOŚCI!!! Chyba tylko Autyści tak na prawdę to potrafią. My dorośli, nawet jeśli mamy ku temu powód, hamujemy swoją spontaniczność bo " nie wypada". 
A nasze Wyjątkowe dzieci nie wiedzą co wypada, a co nie. 
Powiem tak: Jestem poruszona miła atmosferą na Mszy Św., postawą Księdza, który cały czas mówił do dzieci, rozmawiał z Nimi, a swoją cierpliwością i wyrozumiałością sprawił, że CHCĘ, BARDZO CHCĘ NASTĘPNYCH TAKICH SPOTKAŃ!!!!

Maja z Elusią Budną:)


Niedziela Pszczółki:)

Myliłby się ten, kto myśli, że w dni wolne Maja da mi trochę pospać. Nic z tego!
Godzina 7:00 i zaspana jeszcze słyszę:
- Mamo, pora wstawać, tabletka!!!!- głosMajeczki.
- O jeny, a taki mam fajny sen.....- myślę sobie, lecz wstaję jak na komendę.
Nie nastawiałam tym razem budzika, mając nadzieję na dłuższe leniuchowanie. Ale nie z Pszczółką takie numery, o nie:).
W dni powszednie wstaję o 5-tej na tę Jej tabletkę i podaję ją zaspanej Mai, która jeszcze do 6-tej smacznie sobie drzemie.
- Mamo, teraz czekamy na budzik i depakinę i bondi?- pyta po połknięciu rozdrobnionej tabletki Euthyroxu zmieszanej z łyżką wody( nie przełknie żadnej tabletki, nawet maciupeńkiej- od razu odruch wymiotny, czasem już na sam jej widok).
- Tak Słoneczko, czekamy na budzik - odpowiadam zadowolona, że już sama tego przestrzega.
Do tej pory była walka, bo jak tylko otwierała oczy, już była przeraźliwie głodna. A po tabletce na niedoczynność tarczycy należy odczekać przynajmniej pół godziny z jakimkolwiek posiłkiem.
Zmiany, zmiany i to jakie wspaniałe:)
Jest 9:10, a my już przygotowujemy obiad, na który ma przyjechać Pszczółkowy Dziadek Marian.
Maja od wczoraj czeka na Niego.
 Z Babcią Elą wcale nie chciała rozmawiać wczoraj przez telefon. Z tej ogromnej  tęsknoty, zwyczajnie obraziła się na Nią. Po powrocie z sanatorium Mamie trudno będzie uwierzyć w to, że codziennie pytała o Nią, mówiła że kocha i całowała zdjęcia Babci:)
Specyficzny rodzaj tęsknoty, ale jakże podobny do tego, o którym pisze Bogusia na swoim blogu w dniu 310, kiedy to Józio czeka na brata będącego na zimowisku.
Ten post nie będzie długi, bo Pszczółka wymaga uwagi i już dopytuje się o wyjście do Kościoła, gdzie wybieramy się po obiedzie razem z Dziadkiem.
Jestem ogromnie ciekawa jak będzie tym razem.
Nowe miejsce znalazło się dla naszych Autystów w Parafii św. Mateusza  w Olsztynie. 
Na pewno wieczorem podzielę się z wami odczuciami i może uda mi się pstryknąć kilka zdjęć?
Udanej Niedzieli Kochani!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Znalazłam piękną fototapetę, która mogłaby obrazować NASZĄ DROGĘ - mimo, iż chmury nad nami- pięknie świeci Słoneczko:):):)