wtorek, 14 stycznia 2014

Iwonik, Cebulek i jak walczymy z grypą....

Całą jesień nie dałyśmy się zarazkom i bakteriom, aż w końcu dopadły nas teraz i to ze zdwojoną siłą. Nic dziwnego- sezon grypowy w pełni, do lekarza strach iść, żeby nie złapać czegoś jeszcze gorszego, więc od czwartku siedzimy grzecznie w domku wygrzewając się w łóżku.
- Mamo, gil, gil!!!!!! - krzyczy Pszczółka ze swojego pokoiku,
- To złap go w chusteczkę Córeczko- odpowiadam celowo zastępując "wytrzyj" słowem "złap". To lepiej brzmi i skutkuje tym, że gil zostanie zamknięty w chusteczce w dłoni, a nie roztarty po buzi od ucha do ucha i jeszcze na czole....
- Mamo, ten gil jest zielony i dłuuugi, boję się go złapać!!!!!- słyszę za moment i co widzę biegnąc z pomocą? Chusteczki brak, a gil złapany prosto w rękę jest rozciągany jak guma do żucia między palcami i poddawany szczegółowej obserwacji....Często łącznie z próbą smaku.:( Tak "oswojony" gil nie budzi już strachu mojej Pszczółki, do następnego razu......
- Mamo, kaszel,potrzebuję Iwonik!!!!- słyszę dziś od rana.
- Dobrze Myszko, pojedziemy do Cioci Iwonki po niego- uspokajam moją przejętą swoim stanem pociechę.
A cóż to ten Iwonik-pytają znajomi, że Maja tak chętnie pije-  i jeszcze Cebulek, jakieś nowe syropy?
- Iwonik to syrop z kwiatów czarnego bzu, który własnoręcznie robi Ciocia Iwonka, a Cebulek to syrop z cebuli na miodzie- odpowiadam zainteresowanym.
Nie byłam przygotowana na atak grypy, więc ani Iwonika ani Cebulka nie było pod ręką, kiedy zaatakowała nas gorączką i osłabieniem. Ale od czegóż Przyjaciele... Są zawsze, kiedy Ich potrzebuję :) Kiedy w niedzielę wieczorem podczas rozmowy telefonicznej z Bogusią wspomniałam o infekcji Mai, Jej reakcja była natychmiastowa.
- Słuchaj, zaraz Jarek podrzuci ci lampę nagrzewającą na podczerwień. Pomaga mnie i moim dzieciom, więc Mai może też pomoże- zaproponowała i już za 10 minut otwierałam drzwi Jarkowi.
- Mamo, Maja nie chce megafonu, schowaj ten megafon!!!!!!- reakcja na prezentowaną lampę była natychmiastowa.
- Majusiu, nie martw się to dla mnie ten megafon, jutro wyjdę przed domek i będę przez niego krzyczała "panie pilocie dziura w samolocie", a Ty będziesz patrzyła przez okno- wyjaśniałam jak umiałam przerażonej Pszczółce. Niezbyt wyszukane kłamstwo, przyznacie sami, ale to akurat przyszło mi do głowy  w tamtym momencie.
- Może pokaż jej, niech się trochę oswoi?- próbował pomóc Jarek.
- Coś ty, jak Jej to zbliżę do twarzy, to będzie histeria na całego, spróbuję jak będzie spała, Ona boi się wszelkiego rodzaju urządzeń- tłumaczyłam Jarkowi.
Swój plan próbowałąm zrealizować jak Pszczółka zasnęła snem głębokim i jeśli myślicie, że  zpowodzeniem, to jesteście w błędzie.
-Nie chcę purple i red!!!!!!,Zabierz megafon!!!!!Panie pilocie dziura w samolocie!!!!!- Pszczółka wyrzucała z siebie słowa z szybkością automatu, kiedy tylko zbliżyłam lampę do Jej twarzy.....
No nic, na szczęście Iwonik i Cebulek od dawna są oswojone, więc nimi będziemy przeganiać grypę.
A Wam i sobie również życzymy ZDROWIA, dużo ZDROWIA!!!!!!