środa, 15 stycznia 2014

Szczęśliwa Mama = szczęśliwe Dziecko:)

Z zamiarem napisania tego posta nosiłam  się już kilka dni, ciągle nie było jednak odpowiedniej emocji, a to one zawsze popychają mnie do pisania o tym,  co w moich myślach i  co obserwuję u Pszczółki mojej.
Od rana odczuwam niesamowitą wręcz radość i jednocześnie taki fajny spokój, że jest DOBRZE, oby tak dalej, a będzie jeszcze lepiej.....
Dziś są moje 38 Urodziny- HURRA!!!Dostałam tyle pięknych życzeń, usłyszałam o sobie mnóstwo ciepłych, słów-to jedne z fajniejszych Urodzin jakie pamiętam:)
URODZINKI, więc mimochodem kolejny czas podsumowań. I wiecie co? Czuję się szczęśliwsza niż kiedy miałam 25 lat. Przepłakałam wtedy cały dzień, że jestem już taaaaka stara....Tak było...:)
Od tego czasu wcale nie jestem młodsza, wręcz przeciwnie, a czuję się młodziej i pewniej niż wtedy... 
Co się zmieniło zatem? Po pierwsze i NAJważniejsze -mam MAJĘ!!!!!!!!A Ona uczy mnie radości i pokory. Kiedyś byłam perfekcjonistką, chciałam robić najlepiej, najwięcej i w ogóle NAJ. Czasem się to nie udawało i była frustracja, to normalne w końcu. 
Teraz nadal chcę 100%, ale potrafię się cieszyć już  już z 80%. Zauważam wiele drobnych rzeczy, cieszę się z nich, z każdej chwili i jest mi łatwiej, radośniej...
Odpuściłam trochę, oderwałam się od toksycznych myśli, przestawiłam priorytety, a co najfajniejsze-pokochałam siebie:)Mam wrażenie, że z roku na rok lepiej się z sobą czuję, jestem coraz lepsza- jak czerwone wino:)
Mam to szczęście spotykać na swojej drodze fajnych, wartościowych ludzi i mieć obok siebie sprawdzonych Przyjaciół. To dzięki Nim poczułam się silniejsza, ważniejsza dla siebie i innych. 
Kropką nad i było spotkanie z Fundacją JiM i założenie z Bogusią naszego Klubu Rodzica AutyzmHELP, o czym dla przypomnienia tutaj. Uczucie radości rzadko mnie teraz opuszcza, bo mam swój cel(pobiec w maratonie za rok- na razie ćwiczę kondycję)i wreszcie  pozwalam sobie na przyjemności.
Ostatnio zauważyłam, że Maja też jest radośniejsza i szczęśliwsza. Ale po kolei....
Po poście JA-czyli MONIKA dostałam nieźle po tyłku. Dzwonili dalsi znajomi i pytali czy ja się dobrze zastanowiłam nad tym wpisem, bo przecież mogę dużo na tym stracić..Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie??? Zaraz zostałam poinformowana, że przecież większość ludzi lubi mnie za to, że się tak poświęcam Majeczce, całkowicie zapominając o sobie. I że teraz już nie będę zasługiwała na taki szacunek, a wręcz mogę być posądzana o egoizm.....ZABOLAŁO, oj zabolało.....
Ale tylko przez chwilę, bo już umiałam ocenić, że osoby, które tak pomyślą widocznie nie są kimś bliskim mi i ja dla nich też nie jestem aż tak ważna jak sądziłam. Moi Przyjaciele i Najbliżsi gratulowali, podziwiali, a to CIESZYŁO, och jak bardzo cieszyło:)
Po warsztatach "Gdzie w autyzmie jestem JA" wiedziałam już więcej niż dotychczas i zrobiłam już na tyle dużo, by dowiedzieć się KIM JESTEM, sprawdzić co sprawia mi prawdziwą przyjemność.
Co  w tym kierunku zrobiłam? 
  •  Biegam codziennie, tak jak obiecałam sobie w Budapeszcie i to bieganie daje mi niesamowitą frajdę, mnóstwo energii i sprawia, że jestem z siebie dumna, że chce mi się wstać rano, ubrać się i biec pomimo brzydkiej czasem  pogody.
  • Czytam wieczorami książki, mniej przesiadując w internecie.
  •  Wróciłam do pisania pamiętnika, co przez kilkanaście lat wstecz sprawiało mi wiele radości, a potem coraz bardziej się od tego oddalałam zajęta Mają.
  • Bardziej dbam o siebie.
  • Sprawiam sobie małe przyjemności w postaci na przykład  nowych butów, które nie muszą być tylko i wyłącznie  wygodne i najlepiej by pasowały do wszystkiego. Ostatni taki zakup to mega wysokie czerwone szpilki......
  • Prezent na Urodziny?Kupiłam sobie książkę i piękną koronkową bieliznę, a co!!!.....Plus te czerwone szpilki....Hmmm.....Sama myśl o tym już mi się podoba:)
 -A co z Mają, czy nie zaniedbałam Jej  tak bardzo skupiając się na sobie?- w tym momencie zapytacie zapewne.
NO WŁAŚNIE.....Okazało się, że Maja świetnie umie zorganizować sobie czas, nie będąc sterowana przeze mnie wypowiedziami  typu "Maju, a teraz poczytaj książeczkę/pobaw się." Mniej robiłam za Nią  i mówiłam, a bardziej obserwowałam. Byłam w pół kroku za ....., a nie przed., by zdmuchnąć każdy pyłek spod stóp.
- Mamo, Ty sobie poczytaj książeczkę, a ja też poczytam w moim pokoiku- słyszałam coraz częściej,
- Mamo, mogę wziąć tablet i posłuchać ta dorotka?- innym razem pytała Maja.
Po zjedzonym obiedzie nie pytałam jak zawsze co trzeba teraz zrobić, tylko mówiłam dziękuję i odstawiałam swój talerz do zlewu. Za chwilę Maja robiła to samo.
Teraz przykład zachowania, które trudniej mi było wprowadzić u siebie. Zbliżając się do przejścia dla pieszych zawsze chwytałam Maję za rękę i mówiłam:
-Maju, zbliżamy się do przejścia dla pieszych, trzeba się zatrzymać i co zrobić?
-Poczekać na zielony ludzik!- krzyczała zadowolona ze swojej odpowiedzi Maja.
Nie wiedziałam do tej pory jakby się zachowała, gdybym nie przytrzymała Jej. Wbiegłaby na ulicę zajęta swoimi myślami, czy zatrzymałaby się? A wystarczyło TYLKO się przekonać....Łatwo mi teraz to pisać ale wtedy... Ze ściśniętym żołądkiem podchodziłyśmy do przejścia i ku mojemu zdziwieniu nagle poczułam  małą rączkę Majeczki w swojej, a za moment usłyszałam:
-Mamo, stój! Przejście dla pieszych, musimy poczekać na zielony ludzik!!!!!
Nawet teraz pamiętam to uczucie niedowierzania, zaskoczenia, ulgi i radości jakie wtedy poczułam!!!!Moja mądra Córeczka!!!Okazało się, że Ona też potrzebuje swojej przestrzeni, że kiedy Jej nie steruję pytaniami, nie sugeruję co ma zrobić, sama musi pomyśleć, wysilić się trochę. By ze mną porozmawiać musi umieć zainicjować rozmowę, czyli zrobić coś co dla Autystów bywa bardzo trudne.
To nie jest tak, że teraz wcale nie odzywam się do mojej Pszczółki, a  raczej nie zawsze odzywam się pierwsza..:)To się chyba nazywa ZDROWY EGOIZM :)
 A wiecie jaka jest ulubiona piosenka Małej i Dużej Pszczółki, czyli NAS? Podpowiedź:- jest po włosku i o szczęściu, czyli.....Tak macie rację(dokładnie tak powiedziałaby Majeczka)-to FELICITA!!!!!!
I tłumaczenie piosenki, a w tekście coś bliskiego mi, czyli  umieć dostrzegać małe rzeczy i cieszyć się nimi:)

Szczęściem jest trzymać się za ręce idąc daleko
Szczęściem jest twoje niewinne spojrzenie wśród tłumu
Szczęściem jest pozostać sobie bliskimi jak dzieci
Szczęście, szczęście...

Szczęściem jest puchowa poduszka, woda w rzece przepływająca
Deszcz, który pada za firankami
Szczęściem jest pogodzić się przy zgaszonych światłach
Szczęście, szczęście...

Szczęściem jest szklanka wina z kanapką
Szczęściem jest zostawić Ci kartkę w szufladzie
Szczęściem jest śpiewać na dwa głosy, jak bardzo mi się podobasz
Szczęście, szczęście...

Słyszysz, w powietrzu już jest nasza miłosna piosenka
Płynąca jak szczęśliwa myśl
Czujesz, w powietrzu już jest najgorętszy promień słońca
Biegnący jak uśmiech szczęścia

Szczęściem jest wieczór z niespodzianką, księżyc w pełni i radio, które gra
Kartka z życzeniami pełna uczuć
Szczęściem jest nieoczekiwana rozmowa telefoniczna
Szczęście, szczęście...

Szczęściem jest plaża nocą, uderzająca fala
Szczęściem jest ręka na sercu pełna miłości 
Szczęściem jest czekanie na świt, by zrobić to jeszcze raz
Szczęście, szczęście...

Słyszysz, w powietrzu już jest nasza miłosna piosenka
Płynąca jak szczęśliwa myśl
Czujesz, w powietrzu już jest najgorętszy promień słońca
Biegnący jak uśmiech szczęścia 


wtorek, 14 stycznia 2014

Iwonik, Cebulek i jak walczymy z grypą....

Całą jesień nie dałyśmy się zarazkom i bakteriom, aż w końcu dopadły nas teraz i to ze zdwojoną siłą. Nic dziwnego- sezon grypowy w pełni, do lekarza strach iść, żeby nie złapać czegoś jeszcze gorszego, więc od czwartku siedzimy grzecznie w domku wygrzewając się w łóżku.
- Mamo, gil, gil!!!!!! - krzyczy Pszczółka ze swojego pokoiku,
- To złap go w chusteczkę Córeczko- odpowiadam celowo zastępując "wytrzyj" słowem "złap". To lepiej brzmi i skutkuje tym, że gil zostanie zamknięty w chusteczce w dłoni, a nie roztarty po buzi od ucha do ucha i jeszcze na czole....
- Mamo, ten gil jest zielony i dłuuugi, boję się go złapać!!!!!- słyszę za moment i co widzę biegnąc z pomocą? Chusteczki brak, a gil złapany prosto w rękę jest rozciągany jak guma do żucia między palcami i poddawany szczegółowej obserwacji....Często łącznie z próbą smaku.:( Tak "oswojony" gil nie budzi już strachu mojej Pszczółki, do następnego razu......
- Mamo, kaszel,potrzebuję Iwonik!!!!- słyszę dziś od rana.
- Dobrze Myszko, pojedziemy do Cioci Iwonki po niego- uspokajam moją przejętą swoim stanem pociechę.
A cóż to ten Iwonik-pytają znajomi, że Maja tak chętnie pije-  i jeszcze Cebulek, jakieś nowe syropy?
- Iwonik to syrop z kwiatów czarnego bzu, który własnoręcznie robi Ciocia Iwonka, a Cebulek to syrop z cebuli na miodzie- odpowiadam zainteresowanym.
Nie byłam przygotowana na atak grypy, więc ani Iwonika ani Cebulka nie było pod ręką, kiedy zaatakowała nas gorączką i osłabieniem. Ale od czegóż Przyjaciele... Są zawsze, kiedy Ich potrzebuję :) Kiedy w niedzielę wieczorem podczas rozmowy telefonicznej z Bogusią wspomniałam o infekcji Mai, Jej reakcja była natychmiastowa.
- Słuchaj, zaraz Jarek podrzuci ci lampę nagrzewającą na podczerwień. Pomaga mnie i moim dzieciom, więc Mai może też pomoże- zaproponowała i już za 10 minut otwierałam drzwi Jarkowi.
- Mamo, Maja nie chce megafonu, schowaj ten megafon!!!!!!- reakcja na prezentowaną lampę była natychmiastowa.
- Majusiu, nie martw się to dla mnie ten megafon, jutro wyjdę przed domek i będę przez niego krzyczała "panie pilocie dziura w samolocie", a Ty będziesz patrzyła przez okno- wyjaśniałam jak umiałam przerażonej Pszczółce. Niezbyt wyszukane kłamstwo, przyznacie sami, ale to akurat przyszło mi do głowy  w tamtym momencie.
- Może pokaż jej, niech się trochę oswoi?- próbował pomóc Jarek.
- Coś ty, jak Jej to zbliżę do twarzy, to będzie histeria na całego, spróbuję jak będzie spała, Ona boi się wszelkiego rodzaju urządzeń- tłumaczyłam Jarkowi.
Swój plan próbowałąm zrealizować jak Pszczółka zasnęła snem głębokim i jeśli myślicie, że  zpowodzeniem, to jesteście w błędzie.
-Nie chcę purple i red!!!!!!,Zabierz megafon!!!!!Panie pilocie dziura w samolocie!!!!!- Pszczółka wyrzucała z siebie słowa z szybkością automatu, kiedy tylko zbliżyłam lampę do Jej twarzy.....
No nic, na szczęście Iwonik i Cebulek od dawna są oswojone, więc nimi będziemy przeganiać grypę.
A Wam i sobie również życzymy ZDROWIA, dużo ZDROWIA!!!!!!