sobota, 19 stycznia 2013

Co z tą mową....

   Do napisania tego postu skłoniło mnie pytanie zamieszczone w komentarzach  przez mamę 3-letniej Autystki o to, kiedy Maja zaczęła mówić i co Jej w tym pomogło.
Napisałam po raz kolejny odpowiedź i w momencie publikowania jej, nagle wszystko znikło. To już kolejny raz, kiedy wcięło mi całego posta, stąd moja nieobecność na blogu. Bo kiedy już znajdę trochę czasu, by zasiąść tu, nagle efekt mojej godzinnej pracy diabli biorą, wkurzające.......
Ale postanowiłam być twarda i w czasie weekendu postaram się jeszcze raz napisać o Jasełkach w szkole Mai, na których była przebrana za choinkę oraz o świętach i Mikołaju ( w którym nie rozpoznała Dziadka Mariana). Będą też zdjęcia:)
A teraz do rzeczy.
Komentarz :
witam
przeglądam z zainteresowaniem i często ze łzami w oczach ze wzruszenia ale i ze śmiechu Pani blog o Pszczółce,
Mam małe pytanie: Niech Pani napisze coś jak mała zaczęła mówić? czy jakieś dodatkowe zajęcia, ćwiczenia,
bardzo mnie to interesuje bo sama mam malutką 3 letnią autystkę i nie wiem jak jej pomóc by zaczęła mówić (sygnalizuje i pokazuje co chce dość dobrze)

jeśli na blogu to nie będzie możliwe, może mailem?
(poczekam na odpowiedź pod tym komentarzem)
pozdrawiam


I moja odpowiedź:
Cieszę się bardzo, że mój blog wzbudza emocje, te pozytywne. Pisze Pani, że Córcia dość dobrze komunikuje i pokazuje co chce, a to już bardzo dużo. Maja w wieku 3 lat mówiła pojedyncze słowa: "mama", "daj", "to".
Dopiero gdy w styczniu 2008 roku(miała 3 latka i 3 miesiące), trafiła do Przedszkola Specjalnego w ZPE w Olsztynie ( nasza ukochana Placówka), ruszyła  z mową.
Trudno wskazać tu konkretną terapię, która bezpośrednio przyczyniła się do tego, ponieważ w tym czasie miała:
-terapię behawioralną,
-logopedę,
-komunikację interpersonalną,
-rewalidację,
-MAKATON-a
Być może to zbieg okoliczności, ale to w trakcie zajęć z MAKATON  zauważyłam największy wysyp słów. Gestom przypisanym odpowiednim słowom, towarzyszyć zaczęła mowa:):):).Ponieważ Maja jest perfekcjonistką i wszystko chce robić sama, w momencie kiedy nie potrafi tego dość dobrze - całkowicie odpuszcza, czemu towarzyszy wielka frustracja. Dlatego słowo "POMÓŻ MI" nie chciało Jej przejść przez gardło. Zaczęła pokazywać w Makaton-ie odpowiedni gest, a ja udawałam, że nie rozumiem 
( działanie zamierzone), co sprowokowało Ją do tłumaczenia jak obcokrajowcowi, co oznacza to co mówi.I.....POSZŁO, powiedziała!!!!!!!!!!!!!!!!!Najpierw za każdym razem gdy potrzebowała pomocy, pokazywała i mówiła, z czasem już gesty znikły, a mowa została. 
Wielu rodziców obawia się, że stosując gesty podobne do tych używanych w języku migowym, dziecko się "rozleniwi" i będzie mu łatwiej pokazywać niż zadać sobie trudu i mówić. To nie tak....Makaton pomaga, bardzo, czego Maja może być przykładem. Właśnie przyszedł mi do głowy pomysł na następny post pt. "Maja i MAKATON". Ale to z czasem.W kolejce czekają na napisanie  "Jasełka", " Pszczółkowe Święta" i jeszcze bez tytułu o tym jakie postępy zrobiła Maja od momentu diagnozy. O ile pierwsze dwa być może przeczytacie jeszcze w ten weekend, o tyle na ostatni poczekajcie aż wrócimy ze szpitala w Chorzowie( Chorzowskie Centrum Pediatrii i Onkologii), gdzie wybieramy się na całe ferie.