środa, 11 września 2013

Czas na powrót:)

Witajcie Kochani!

Zaczęłam jak w liście co najmniej:) I wiecie, brakuje mi tego dawnego pisania listów na kolorowych kartkach, piórem i oczekiwania na odpowiedź. No ale czasy się zmieniają i formy korespondencji też.
Miałam pisać o powrotach, a tu o listach już w pierwszym zdaniu, ech trudno wskoczyć na właściwe tory po czasie słodkiego lenistwa i wrażeń. 
Zauważyłam jednak, że to dotyczy tylko mnie w naszym domu, bo Maja nie ma z tym ostatnio najmniejszego problemu. Śmieję się, że jestem chyba bardziej autystyczna od mojej Autystki-Artystki, która mnie nieustannie zaskakuje.
Najpierw zdziwiła mnie podczas podróży do Chorzowa pociągiem, bo wcale nie musiała już być sama w przedziale i nawet nie musiała siedzieć przy oknie co jeszcze pół roku było nie do pomyślenia. Kolor pociągu też był już nieistotny, za to od razu rozpoznała kierownika pociągu, który rok temu jechał z nami i nad morze i wcześniej do Chorzowa. Na "dzień dobry panie konduktorze" Mai odpowiedział "o witam panie Mańkowskie, cześć Maja!!!".Ależ to było miłe, że Nas zapamiętał:)

Pobyt w Chorzowskim Centrum Pediatrii i Onkologii również pełen wrażeń dla mnie.

To, że EEG we śnie i w czuwaniu udało nam się zrobić już w dniu przyjęcia było dla mnie niesamowite, bo ominęła mnie całonocna walka ze snem Mai, po to by rano na badaniu padła ze zmęczenia. Nie ze wszystkim poszło jak z płatka, bo na przykład do badania USG brzucha podchodziłyśmy 3 razy, najpierw bez żadnych wspomagaczy, potem już posiłkując się Hydroksyzyną i Relanium na uspokojenie rozhisteryzowanej Pszczoły. Darła się jak oszalała, nie dając podnieść sobie nawet koszulki do góry, kopała i wyrywała się przez 2 godziny. Byłam pod wielkim wrażeniem cierpliwości, wyrozumiałości i podejścia pani doktor robiącej nam badanie.W podobnej sytuacji w Olsztynie już dawno byłabym wyproszona za drzwi z zaleceniem przygotowania dziecka do badania i umówienia się na następny wolny termin (czyli za około pół roku). Przez kilka dni cały szpital mówił o Mai-killerce, której nawet Relanium 10 nie dało rady. Była tak pobudzona i rozkrzyczana, że by Ją uspokoić w końcu potrzebny był spacer na wózku(by w najmniej spodziewanym momencie nam nie "odleciała").
Maja z Babcią Elą.
Powrót do szkoły był wydarzeniem oczekiwanym przez Maję co najmniej od połowy wakacji. Częściej niż o nim mówiła tylko o wyprawie nad morze, co ze względu na zaplanowane w Chorzowie badania układu moczowego w sierpniu było wykluczone, bo co robi Maja nad morzem? Od rana do wieczora siedzi pupą w wodzie i bawi się piaskiem lub droczy z falami.
A że morze w tym roku było dosyć chłodne, to nie mogłam ryzykować przeziębienia. Poniższe zdjęcia pochodzą z czerwcowego wypadu z Przyjaciółmi z okazji Dnia Dziecka (ale o tym w osobnym poście napiszę w jakiś długi jesienny wieczór).

W kwestii powrotu do szkoły, bo znowu zboczyłam z tematu:).
O ile powrót do szkoły był bardzo udany, o tyle już powrót do domu okazał się bardzo przykry, ale od początku.
2 września Maja wstała już o 5-tej rano i nie mogła się doczekać, kiedy założy swoją sukienkę na bal (jak to Ona określa sukienki okazjonalne) i nowe baletki czyli baleriny.
Od 7-ej była już gotowa do wyjścia, chociaż inauguracja miała się odbyć dopiero o 9-tej:)

Mimo paskudnej pogody, humor nie opuszczał mojej drugoklasistki i jak zwykle instruowała mnie kiedy mamy skręcić w lewo, kiedy w prawo, a także o tym, kiedy mamy "stoić", bo jest czerwone światełko i musimy uważać na "ludziki"( zielone dla przechodniów).
Mimo ogólnego chaosu w budynku Placówki( jedni wchodzili, drudzy wychodzili i szukali swoich sal), Maja zupełnie jak gospodyni stała w drzwiach sali konferencyjnej i witała przybywających na inaugurację uczniów z rodzicami i nauczycieli.
- O religia, witaj- krzyczała z daleka do pani od religii.

-Mamo, idzie mój Piotruś, witaj Piotrusiu, Maja Cię kocha- podekscytowana rzuciła się w objęcia koledze z klasy, czym bardzo wzruszyła mnie i rodziców Piotra, a także wzbudziła żywe zainteresowanie zebranych już na sali. A podobno Autyści nie potrafią okazywać i wyrażać uczuć...


"Zakochana para" z niecierpliwością wysłuchała powitalnych słów Pani Dyrektor, po czym pobiegli do swojej dawnej klasy, by jak zwykle usiąść koło siebie.
- Słodziaki, ależ wszyscy urośli przez te wakacje!!!!!!!!!!!!!!!!- pomyślałam z radością obserwując naszą klasę.

Nie przypuszczałam, że kilkanaście minut później nie będzie mi już tak do śmiechu.
W drodze powrotnej do domu miałyśmy wypadek. Dwie roztargnione nastolatki zupełnie niespodziewanie i w niedozwolonym miejscu wtargnęły nam wprost pod koła naszego złotka.
Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale policja, pogotowie, 3 godziny oględzin i przesłuchań i rozbita szyba przednia oraz wgnieciony przód auta , a jakby tego było mało niemały mandat plus punkty (pierwszy w życiu mandat i punkty) zupełnie zniechęciły mnie do wszystkiego tego dnia.
Nie zdążyłyśmy do lekarza na umówioną wizytę, nie uczciłyśmy początku roku szkolnego i nie udało mi się wesołym postem wrócić do życia blogowego. Adrenalina trzymała mnie do wieczora i dopiero przed pójściem spać zaczęłam się trząść z zimna i chyba strachu, kiedy pomyślałam jak mogło się to skończyć.
Nie mam sobie nic do zarzucenia jako kierowcy, jechałam naprawdę wolno, a jednak nie przewidziałam takiego zdarzenia...
Maja w przeciwieństwie do mnie i ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zachowywała się nadzwyczaj spokojnie. Najpierw z zaciekawieniem obserwowała jak udzielam pierwszej pomocy potrąconym i rozkładam koc na jezdni całej w kałużach( coś mnie tknęło by wziąć go z domu, chociaż nigdy tego nie robię), potem zdziwiona patrzyła na rozbitą szybę w końcu ucieszyła się, kiedy zostałyśmy zaproszone do radiowozu.
- O witajcie policja, uratujecie Majeczkę?- zapytała rozglądając się wokół i zabierając policjantowi czapkę.

_ Jaka ładna kareta, jestem policjantą, jedziemy gasić pożar!- wydała polecenie policjantowi, który omal nie udławił się ze śmiechu.
Prawda, że piękna policjantka?

Dobrze już koniec tego smucenia, co się stało to się nie odstanie( jak mawiała moja Babcia).
Niniejszym ogłaszam mój powrót na bloga:) W zanadrzu wiele zaległych tematów, które systematycznie będę zamieszczać przeplatając z tym co na bieżąco. Ależ się cieszę!!!!!