Niecierpliwość Mai od rana dawała o sobie znać. Czasem nie wiem czy lepiej uprzedzać Ją o pewnych wydarzeniach, czy też lepiej iść "na żywioł" i powiadomić w momencie wychodzenia z domu...
W ramach świętowania tego dnia nie dała mi zapomnieć o tym, że jestem mamą i zarządziła pobudkę o 5-tej rano.
-Mamo wstawaj, już jest rano i są urodzinki!!!- podekscytowana szarpała mnie za ramię. Dzień Matki, czy urodzinki, dla Mai to to samo, święto to święto.
-Mamusiu, już jest dzień, wstawaj!!!!- kolejne popędzanie, tym razem szarpanie zastąpiły pocałunki. Wiedziałam, że w następnej kolejności będzie otwieranie powiek i wkładanie paluszków do nosa i uszu, a gdyby i to nie zadziałało to otwieranie ust.
Twarda byłam i jednocześnie ciekawa co wymyśli, by mnie obudzić.
-Mamusiu, wstawaj kawka, Dziadek niesie!!!!- usłyszałam coś czego trudno było mi już odmówić.
Dzielnie przygotowywała z Dziadkiem kawę dla mnie i dla Mamy. Biegła przed Nim i otwierając drzwi dumnie zapowiedziała :
-Uwaga, niespodzianka dla Babci i dla Mamusi!!!!!!!
Uwielbiamy z Mamą te wspólne picie kawy w wielkim łóżku Rodziców!!!!!Maja też dostaje kawę w filiżance-tyle, że inkę. Ale oczywiście cwaniara po wypiciu swojej poprosiła jak zwykle o "mały łyczek dla Majeczki, po kolei od Dziadka, Babci i ode mnie.
Po zjedzeniu wcześniejszego obiadu,Tata odwiózł mnie z Mają do Olsztyna, gdzie o 130- tej wyjeżdżałyśmy ze Stowarzyszeniem "Strzał w 10" na koncert Arki Noego do Ełku.
Zanim to jednak nastąpiło nie obyło się bez kłopotów w postaci krzyków Mai.
Najpierw zaskoczyło Ją to, że autobus nie stoi w tym miejscu co zwykle( czyli podczas ostatnich wyjazdów), ponieważ w tym czasie odbywały się tam targi ogrodnicze.
Najpierw zaskoczyło Ją to, że autobus nie stoi w tym miejscu co zwykle( czyli podczas ostatnich wyjazdów), ponieważ w tym czasie odbywały się tam targi ogrodnicze.
Jak już dotarłyśmy do niego, zaczęła płakać, że nie ma "braciszków" i cioci Marty, czyli dwóch zaprzyjaźnionych Chłopców i Ich Mamy. Gdy w końcu dotarli, okazało się, że nie możemy jeszcze ruszać, bo w korku( Marsz Rodziny) utknęli inni uczestnicy naszej wycieczki...
-Dlaczego nie jedziemy Mamo, czy autobus jest zepsuty?????- krzyczała wniebogłosy Maja.
-Nie jest popsuty, tylko czekamy na innych, jak dotrą to pojedziemy Kochania- byłam już zmęczona tymi wrzaskami, wiec wyszłyśmy na dwór poczekać na trawie. Myślałam, że będzie lepiej, a pojawił się następny dramat wg. Mai, czyli że skoro wyszłyśmy, to nie pojedziemy w ogóle na koncert. Masz ci babo placek......
-Maja nie chce na koncert, wracamy do domuuuu!!!!!!!!!!!!- rozpaczało moje Dziecię próbując mnie zaszantażować. Och jak byłam wdzięczna innym, że nie zwracali mi wtedy uwagi i nie dawali Mai " mądrych" rad:)
Maja pierwszy raz miała być na koncercie( z uwagi na tłumy nigdy jej nie zabierałam, ponieważ bałam się Jej reakcji, krzyków i ludzkim komentarzy i spojrzeń typu "po co pani tu przyszła, niech pani zabierze to dziecko bo przeszkadza")
Myślę, że nie bardzo wiedziała co to jest ten "koncert", więc całą drogę wierciła się i niecierpliwiła. A nade wszystko chciała kierować autobusem.
-Mamo, Maja będę kierować tym wielkim kierownicem- co chwila oznajmiała mi zafascynowana dużą kierownicą autobusu. To dopiero byśmy pojechali....pewnie prosto nad morze, w ulubione miejsce Pszczółki:)
W oczekiwaniu na rozpoczęcie koncertu bacznie obserwowała strojenie instrumentów i próby mikrofonów.
Co chwilę zapowiadała:
Mamo, ja idę tam, uwielbiam tańczyć!!- pokrzykiwała moja Pszczółka co chwila wstając i siadając z ławki. Utrzymanie Jej na miejscu udało mi się przez pierwsze 3 kawałki, potem skapitulowałam i pomyślałam, że pod sceną są przecież inne dzieci i Maja będzie się tam fajnie bawić. Nie wiem jak to się stało, że Maja nagle znalazła się na scenie, to był ułamek sekundy:) O dziwo, została na niej bardzo miło powitana i nie opuściła jej do ostatniego taktu.Zresztą zobaczcie sami jak szalała i wygłupiała się.Dostała nawet swój mikrofon, ale szybko odkryła, że nie jest włączony i próbowała przejąć mikrofon śpiewającej obok Dziewczynki. Jej harce na scenie Pan Robert w którymś momencie tak komentował:
-Maju, masz swój mikrofon, jak będziesz zabierała dziewczynce to chyba wezwiemy ochronę:)
-Tak, hurraa!!!!- nie zraziła się tym wcale Maja wywołując śmiech i brawa publiczności.
-Ooo, widzę Maja, że ty bardziej znalazłabyś się na koncertach Luxtorpedy niż tutaj- zakończył żartem i przeszedł do następnego utworu.
Po skończonym koncercie moja zmęczona, lecz jakże szczęśliwa Artystka niezwłocznie chciała wrócić do autobusu, gdyż najzwyczajniej na świecie zgłodniała. A nic nie smakuje tak dobrze jak kotleciki Babci Eli:)
To był świetny koncert, udany dzień dzień i nowe doświadczenie. Z pewnością wybierzemy się na następny koncert Arki Noego!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Próbowałam zamieścić filmik z tych szaleństw powyższych,ale na razie bezskutecznie. Jak tylko mi się uda to go wstawię.
Po skończonym koncercie moja zmęczona, lecz jakże szczęśliwa Artystka niezwłocznie chciała wrócić do autobusu, gdyż najzwyczajniej na świecie zgłodniała. A nic nie smakuje tak dobrze jak kotleciki Babci Eli:)
To był świetny koncert, udany dzień dzień i nowe doświadczenie. Z pewnością wybierzemy się na następny koncert Arki Noego!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Próbowałam zamieścić filmik z tych szaleństw powyższych,ale na razie bezskutecznie. Jak tylko mi się uda to go wstawię.