niedziela, 7 grudnia 2014

Najlepszy fryzjer i nietoperz :)

Od kilku dni przygotowuję Maję na pójście do fryzjera. Myślałam o tym już trochę wcześniej, gdyż czesanie Jej długich włosów, ich mycie i pielęgnacja oraz zaplatanie to codzienne nerwy, płacz i lament. Na pytania czemu nie obetnę Mai włosków, odpowiadałam: w maju Komunia Św., po niej zetniemy, żeby na wakacje było nam wygodniej.
Decyzję przyspieszyła notatka od Wychowawczyni z 3 grudnia, następującej treści :
" Witam, zwracam się z prośbą odnośnie włosów Mai, proszę zastanowić się czy już nie czas, by zmienić Mai fryzurę. Powody:

  • Maja podczas infekcji rozmazuje zarazki na twarzy (nie umie kichać i smarkać), co wmazuje we włosy i mogą one dłużej roznosić chorobę.
  • Dziewczynka nie osiąga sprawności motorycznej na takim poziomie, by kiedykolwiek zapleść długie włosy nie mówiąc o ich samodzielnym umyciu, wysuszeniu, rozczesaniu.
  • DŁUGIE przy fobiach Mai na suszarki, skutecznie uniemożliwiają naukę suszenia a co za tym idzie uczestnictwo w zajęciach Hydroterapii czy basenu ( z krótkimi będzie łatwiej schować je pod czepkiem i potem wysuszyć nawet ręcznikiem).
  • Gdyby obciąć Mai włosy na krótkie, dobry fryzjer potrafi też obciąć z objętości i wtedy łatwiej będzie ułożyć fryzurę samej Mai ( boi się czesania, krzyczy, nie posługuje się grzebieniem w szkole.
  • Trzeba ją najpierw uczyć systematycznie w domu siedzenia na krześle przodem do lustra( jak u fryzjera), odgłosu suszarki (oswajanie stopniowe), co umożliwi wyjście do fryzjera.
  • Sprawę proszę przemyśleć, mam nadzieję, że to ułatwi czynności samoobsługowe Mai i Pani. Pozdrawiam, wychowawczyni Mai."
W ramach oswajania Mai z nożyczkami najpierw podcięłam Jej same końcówki, kiedy oglądała bajkę już tego wieczora kiedy dostałam notatkę od Pani Ani.
Wcześniej odwiedzałyśmy pobliski zakład fryzjerski i obserwowałyśmy strzyżenia innych osób. Wszystko pasowało Mai do momentu pojawienia się maszynki do strzyżenia lub suszarki. 
Nadwrażliwość na dźwięki nadal nieujarzmiona jak widać, choć pracujemy nad tym cały czas. Do tej pory sama podcinałam włoski Mai, z różnym skutkiem (najwyraźniej talentu, bądź cierpliwości ku temu mi brakuje:). 
Po wakacjach podcinaniem końcówek zajęła się ciocia Ewcia Pojasek. Tak przypadła Mai do gustu, że na wieść, że w sobotę obetnie właśnie ciocia włoski Pszczółkowe, Maja czekała tylko na przyjście swojego fryzjera. Niestety cioci coś wypadło i przełożyłyśmy na wtorek. My, ale nie Maja....
- Mamo, wstawaj, Pojasek już czeka na Majeczkę!!!!- wykrzykiwała od 6 rano.
- Maju, ciocia jeszcze śpi, pojedziemy we wtorek- tłumaczyłam.
- Mamo, ale ja już znalazłem, jestem nietoperzem!!!- Maja nie dawała za wygraną.
- Dzisiaj będzie nietoperz Majeczka u najlepszego fryzjera- naszego Pojaska!!!- trajkotał mój nietoperz rzeczywiście ubrany  w pelerynę fryzjerską.

- Chodź, poszukaj nożyczki, tylko bez psikania i spróbujemy Mamo- namawiała dalej.
No takiej gotowości na coś do tej pory nieprzejednanego nie sposób przegapić...
Pomyślałam, że w ramach oswajania zetnę przynajmniej część włosków, a resztę dokończymy z Ewą we wtorek. Moment graniczny znajdował się tuż nad ramionami, w pobliżu szyi...Nie miałam szans na wyrównanie :(

-  Stop Mamo, pędzimy do Pojaska co ma Agatkę i Oskarka- to najlepszy fryzjer!!!!!!!- zdecydował mój kochany nietoperz i uciekł z krzesła.



I tym sposobem na 11:30 jesteśmy umówione na profesjonalne strzyżenie u Cioci Ewci :).
Zdjęcia sprzed chwili już wstawiam, reszta po powrocie od NAJlepszego Fryzjera :)
Mój nietoperz w oczekiwaniu na wyjazd do NASZEGO POJASKA :)
I już po bólu, płaczu i krzyku.....Moje nerwy dziś mocno wystawione na próbę zostały, bo po próbie w domu i tym, że decyzja wyszła od Mai, myślałam, że pójdzie jak z płatka......Gdy weszłyśmy Ewcia suszyła włosy koleżance i to od razu odstraszyło Maję. Potem kilka razy upewniała się " czy pani co poszła zabrała ze sobą suszarkę i już jej nie ma( zmuszone byłyśmy do kłamstwa niestety).
Kręciła sie, wierciła, oglądała za każdą braną do ręki klamerką, grzebieniem czy nożyczkami. Mocno protestowała przy spryskiwaczu, więc moczyłyśmy grzebień w kubku z wodą.
MEDAL dla Ewci za anielską cierpliwość i podejście do Mai!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Fryzurki nie skończyłyśmy, bo każde zetknięcie nożyczek ze skórą( a bez tego na karku trudno ładnie ostrzyc), kończyło się wstawaniem z fotela. Dzieła dokończymy we wtorek na zasadzie oswajania Mai z przyborami fryzjerskimi, a na krześle do strzyżenia najpierw usiądę Ja, żeby Maja przekonała się, że "nożyczki nie bolą"
Poniżej zdjęcia z II etapu strzyżenia, reszta czyli część III już we wtorek, chyba , że nasz Nietoperz odfrunie nam z fotela :)