niedziela, 20 stycznia 2013

Gromy z Ambony.....

Wybaczcie moje emocje, ale po tym co zaszło w Kościele, po prostu jestem zbulwersowana.
Ale od początku.....
Pełna wiary i nadziei wyruszyłam z Pszczółką na mszę dla dzieci o godzinie 13-tej do naszej świątyni  Parafia Chrystusa Odkupiciela Człowieka.
Uprzednio szczegółowo opowiedziałam Mai jak należy się zachowywać w Kościele, żeby robiła to co inni ludzie jak nie będzie wiedziała co robić i przede wszystkim, że musi być cicho i słuchać tego, co mówi Ksiądz. Przypięłam Jej z przodu i z tyłu znaczek informujący o Autyzmie, licząc na zrozumienie w momencie wystąpienia zachowań nieprzewidzianych.
Na mszy dla dzieci spodziewałam się dzieci z rodzicami, tymczasem w wypełnionym po brzegi Kościele większość stanowiły osoby starsze. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to co nastąpiło później.
Po wejściu do Kościoła Maja skomentowała to co widzi;
-Mamo, jakie piękne światełka i bombki i choinka - powiedziała podekscytowana.
-Cichutko Słoneczko- upomniałam Ją szepcząc na ucho
Na chwilę pomogło. Za moment dostrzegła żłobek z maleńkim Jezusem.
- Mamo, zobacz Maryja urodziła maleńkiego Jezuska i jest Józef i owieczki. A tam wielbłąd i słoń- wyliczała to co widzi.
Nie mówiła jakoś szczególnie głośno, ale i tak za każdym razem stojąc przy Niej reagowałam, upominając cichutko lub pokazując gest w Makatonie "cicho lub "absolutnie nie", kiedy chciała podnieść i przytulić owieczkę.
Na prawdę nie zachowywała się jakoś szczególnie niestosownie. Inne dzieci też chodziły.
No i w momencie, kiedy Maja dostrzegła maluszka chodzącego w tę i z powrotem pierwszej ławki przed ołtarzem, zaczęła robić tak samo. Na Jej nieszczęście nie miała gumowych podeszw w bucikach, tak jak Chłopczyk, wiec robiła trochę więcej hałasu niż on.
Ksiądz Marek, odprawiający mszę znacząco zawiesił głos i przesłał Mai zabijające spojrzenie, na co Maja zatrzymała się. Podeszłam do Niej i powiedziałam, że nie można przeszkadzać Księdzu. I znów pomogło tylko na chwilkę.
Za moment usłyszałam, że Kościół to nie plac zabaw i żeby zabrać dziecko. Tak mnie to zaskoczyło, że wzięłam Maję za rękę i w towarzystwie Jej płaczu ruszyłam do wyjścia.
- Nareszcie - usłyszałam przechodząc koło starszej Pani.
- Słucham? Przecież to jest msza dla dzieci, po co Pani tu przyszła- ni to zapytałam ni stwierdziłam, nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.
Maja płakała, ja też myśląc jaka niesprawiedliwość i przykrość nas spotkała.Odeszłyśmy kilka metrów od Kościoła, gdy patrząc w niebo zadałam pytanie:
- Jezu dlaczego? Zrób coś!.
W tym momencie obróciłam się na pięcie i postanowiłam wrócić na mszę.
- Niech mi tylko jeszcze raz Ksiądz zwróci uwagę, to już ja mu powiem!-  mówiłam sobie dodając odwagi.
Napotkałam zdziwione spojrzenia starszych Pań i pełne zrozumienia twarze rodziców innych dzieci.
Wróciłyśmy na nasze wcześniejsze miejsce.
- Podziwiam Panią i rozumiem. Ksiądz chyba nie odrobił lekcji- usłyszałam nagle od pewnej Pani.
- Powinna Pani pójść do niego po mszy i porozmawiać- dodała.
- Dziękuję Pani, właśnie mam taki zamiar.
Po kazaniu, Ksiądz znikł na chwilę, po czym pojawił się z tacą omijając mnie szerokim łukiem.
Reszta mszy minęła bez ekscesów, a nawet usłyszeliśmy wszyscy z ust innego Księdza próbę tłumaczenia zachowania poprzednika, że msza wymaga skupienia , a trudno o to,kiedy dzieci chodzą. Za moment pojawiła się jeszcze starsza od poprzedniej Staruszka z uwagą, że to świątynia i mam wyprowadzić dziecko, bo przeszkadza i ona nie może się skupić.
- No nie, tego już za dużo!- pomyślałam i poczułam jak krew jasna mnie zalewa.
- To po co przyszła pani na mszę dla dzieci?- zapytałam starając się zachować spokój.
- A ja tu przyszłam, żeby właśnie zwracać pani uwagę! - rzekła bezczelnie staruszka.
- Matko, co się tu dzieje????!!!!!- nie znajdując odpowiedzi, zadawałam sobie pytania.
Po skończonej mszy postanowiłam wyjaśnić sprawę z Księdzem, lecz ten schował się jak tchórz w sobie tylko wiadomym miejscu.
Nie spodziewałam się poparcia tylu osób, które zaczęły gromadzić się za moimi plecami, żądając rozmowy z   Księdzem- tchórzem.
Inny Ksiądz próbował tłumaczyć kolegę.
- Niech pani zrozumie......_ tłumaczył.
- Nie ja proszę Księdza nie rozumiem!!!!!!!!!! Pan Bóg chce widzieć w świątyni wszystkie swoje owieczki, nie tylko te ładne i zdrowe. Jak Córka ma sie nauczyć zachowania w Kościele. jeśli zostaje wykluczona przez samego Księdza, no jak?- pytałam.
- Ksiądz Proboszcz,  będąc u nas na kolędzie w tamtym tygodniu, powiedział, że mogę przychodzić z Mają do Kościoła, ale najlepiej na mszę dla dzieci, tą o 13-tej, a starsze panie jak chcą się skupić, niech wybiorą się na mszę dla dorosłych- tłumaczyłam dalej ze łzami w oczach.
- Ja też mam Syna z autyzmem- stanął w mojej obronie  tata Józia (O Józiu tutaj).
Skończę zdjęciem Majeczki zrobionym w drodze powrotnej, bo brak mi słów na puentę....




51 komentarzy:

  1. kilka minut po 14-stej zadzwoniła do mnie koleżanka, która też była na tej Mszy św.
    -"słyszałaś, co się stało? Czy Jarek już wrócił? Jeśli znasz tę mamę z dziewczynką autystyczną, to przekaż jej, że cały czas byłam razem z nią."
    Monika - przekazuję to Tobie i oczywiście całą sprawę opiszę zaraz na moim blogu. Wydarzyło się coś niepotrzebnego i przykrego - mam nadzieję, że razem co uda nam się zadziałać i zmienimy coś w nieuregulowanej sprawie uczestnictwa naszych dzieci w Mszy św.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziękuj Bogusiu koleżance!!!! To bardzo miłe mieć świadomość, że ktoś mnie rozumie:)
      Też mam wielką nadzieję, że być może zdarzyło się to w jakimś celu, że wyniknie z tego coś dobrego.....

      Usuń
    2. to ja jestem tą koleżanką. zwróciłam na Was uwagę już podczas drogi do kościoła z powodu znaczka. mam syna z Zespołem Aspergera i wiem ile upokorzeń musi znieść matka takiego dziecka. było mi bardzo przykro jak słyszałam te słowa z ust księdza. miałam zamiar podejść do Pani, ale stałam z tyłu i moje dzieci "zdrowe" też trochę rozrabiały, a gdy się msza skończyła już nie mogłam Pani wypatrzeć. cała ta afera była krzywdząca i zupełnie niepotrzebna, gdyż tak naprawdę Maja nic takiego strasznego nie robiła i dzieci zwłaszcza młodsze często tak się zachowują. a jak nauczyć dziecko właściwego zachowania nie przychodząc z nim do kościoła? pozdrawiam bardzo serdecznie....

      Usuń
    3. E!.Dziękuję Pani za słowa wsparcia i otuchy!!!

      Usuń
  2. O matko...ale mam adrenalinę!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie moją!!!! Dziękuję, że "adrenalinujesz"
      ze mną:)

      Usuń
  3. Głowa do góry, wy jesteście "mocne baby" i robicie naprawdę dobrą robotę, jestem z Wami ;-), z tego zdarzenia wyniknie dużo dobrego, zobaczysz.
    A.G.

    OdpowiedzUsuń
  4. To przykre co Was spotkało na Mszy. W naszej miejscowości ludzie są tacy, naszemu księdzu nie przeszkadza, że w najcichszej części Mszy czyli podczas Przeistoczenia moja Justynka siedząc pod ławką z ukrycia gwiżdże. Ksiądz w takiej sytuacji jest nadal skupiony, zna sprawę, zaś ludzie gdyby mogli zjedli by mnie w tych chwilach żywcem.
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze Danusiu, że przynajmniej Ksiądz jest wyrozumiały. Na ludzką krytykę już jestem odporna, ale tak bardzo nie spodziewałam się takiej postawy Księdza, że ugodziło to w moje matczyne serce ze zdwojoną siłą.....Ludzie potrafią być podli czasami, a w końcu Ksiądz to też człowiek.
    Myślę, że być może teraz tego żałuje. Pewnie poniosły Go emocje. Ale w takim razie jak może wymagać "odpowiedniego" zachowania od dziecka z Autyzmem, które właśnie z emocjami ma największy problem?
    Maja całą sobą cieszyła się, że zobaczyła Jezuska, Maryję i Józefa,a mimo to nie skakała z radości jak to zwykle bywa, bo wiedziała, że w Kościele ma być cicho. Najwyraźniej bardziej cicho już być nie potrafi, ale wiem, że się starała.
    Byłam z Niej bardzo dumna!!!!!!!!!!Ściskamy Ciebie i Justynkę!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że musiało być to przykre i naprawdę nie na miejscu. Właśnie - ksiądz też człowiek! Mógł mieć zły dzień, jak każdy. To że ma święcenia, nie znaczy że jest święty. Jest tak samo człowiekiem jak ja czy Pani. Popełnia błędy.
      Może warto byłoby spotkać się z tym kapłanem, jak już emocje opadły i wyjaśnić sprawę. Żeby na przyszłość nie ciągnął się za Panią i Mają "ogon", że kapłani są tacy siacy i owacy. I nie było to przyczyną odejścia od Kościoła.
      Pozdrawiam i powodzenia!

      Usuń
    2. Kilkukrotnie próbowałam się spotkać z Tym kapłanem, bezskutecznie.Idzie w zaparte, odmawiając wszelkich kontaktów. A wystarczyłoby właśnie przyznanie się do błędu, złego dnia, czy nawet choroby( bo takie sygnały do mnie docierają). Jutro znów wybieramy się na mszę dla dzieci do tego samego Kościoła z nadzieją, że tym razem będzie lepiej. Przed mszą św. mam zamiar uprzedzić Księdza, że na mszy będzie dziecko autystyczne(tak jak poradził rzecznik Kurii Biskupiej).Pozdrawiamy!!!!

      Usuń
  6. O, ja nie mogę! Nie wiem, co bym zrobiła w Twojej sytuacji ale podziwiam, że wróciłyście na mszę. Bardzo dobrze.
    Jesteśmy z Wami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, sama nie wiem skąd we mnie ta siła. Spłynęła na mnie nagle i wiedziałam, że tak nie może być, że nie mogę tak tego zostawić, bo więcej nie pójdę już do Kościoła z Mają. A chciałabym tam chodzić, Bo skąd mam brać Wiarę i Nadzieję na lepsze jutro dla Mai? Dziękuję, że jesteście!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,masz rację że ksiądz to też człowiek, jednak oczekujemy od niego większego zrozumienia i tolerancji. To przed nim klękamy i spowiadamy się ze swoich grzechów,to on osądza na jaką pokutę zasługujemy.Dlatego uważam jego komentarz o zachowaniu Maji za niewłaściwy.Msza dla dzieci powinna być taka żeby wszystkie dzieci czuły się w kościele dobrze,a starsze panie mogą wybrać mszę na inną godzinę.
      Oj podniosło mi ciśnienie!! Trzymaj się.Pozdrawiam :W:

      Usuń
    2. Witaj Wando. Masz całkowitą rację, że Ksiądz powinien być autorytetem moralnym, tymczasem publicznie wykluczył nas ze wspólnoty. Jego pech, że trafił na mnie, bo ja nie dam się już tak łatwo zbyć. Starszych Pań i ich podejścia nie zmienimy, bo i jak, skoro sam Ksiądz daje im przykład niewłaściwego traktowania. Skoro przychodzą na msze dla dzieci, muszą liczyć się z tym, że będzie trudniej o skupienie. Pozdrawiam Cię serdecznie!!!!

      Usuń
  8. Monika przykro mi, ze musiałaś doświadczyć tego na swojej skórze, najbardziej nietolerancyjni są właśnie Ci tam na ambonie- nigdy w życiu nie chciałam abyś doświadczyła takiego bólu - Madzia tez lubi chodzić do kościoła tulić owieczki, wołać do Księdza cześć- ale po kilku minutach sama ma dość i wychodzi z Kościoła- jak wszystkim podniosło mi się ciśnienie. Nie rezygnuj - choć na kilka minut, jeżeli wierzysz idź do Kościoła, szkoda, ze Nikt nie stanął w Twojej obronie!! Chciałoby się powiedzieć to dopiero początek- ostrzec Cię- bo Im dziecko starsze tym więcej nietolerancji w narodzie, dlatego ciesz się chwilą którą masz- na Ksiądz nigdy nie zrozumie- puki nie wpuścisz Mai na plebanię- polecam !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Aniu:)Na szczęście w mojej obronie stanęło kilka osób- Jarek (tata Józia) i kilka innych osób, które poszły po mszy za mną do Księdza, chcąc porozmawiać. Tak jak pisałam w poście, nie udało nam się to, ale wspaniale było czuć Ich wsparcie!!!! I Wasze też, DZIĘKUJĘ!!!!!

      Usuń
  9. co za kretynizm chyba bym.go podczas tej mszy zbeształa. Masakra. Współczuje przeżycia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksiądz najwyraźniej " nie ogarnął tematu" i nic Go nie tłumaczy. A takie przeżycia, paradoksalnie dodają siły, wiec CO NAS NIE ZABIJE, TO NAS WZMOCNI jest teraz jak najbardziej na czasie.Całusy!!!

      Usuń
  10. :( strasznie przykre i własnie dlatego nie chodzę na msze z Miłoszem a przecież powinnam i nie chodzę tygodniami i nie jest mi z tym dobrze, tyle ze wg mnie chodzenie do kościoła nie jest wyznacznikiem mojej wiary. Ksiądz zachował sie skandalicznie, powinien was przeprosić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię Ci się, że nie chodzisz, bo sama do tej pory tak robiłam. Najwidoczniej trzeba jeszcze Księży wyedukować....oraz nauczyć tolerancji i zrozumienia .Ja też uważam, że chodzenie do kościoła nie jest wyznacznikiem mojej wiary, ale tu nie chodzi tylko o mnie, ale też o Maję, która została ochrzczona, tym samym przyjęta do wspólnoty Kościoła i za rok przystąpi do Komunii Świętej.

      Usuń
    2. własnie i mnie kiedyś to czeka i też sie boję co bedzie, a przeciez nie powinno tak byc, Bóg czy księża powinni kochac i akceptować wszystkie dzieci

      Usuń
    3. Nie bój się Kasiu, świadomość ludzi się zmienia! "Nie taki diabeł straszny, jak go malują". Sama się o tym wczoraj przekonałam i mimo wczorajszego poczucia krzywdy i niesprawiedliwości, dziś jestem niesamowicie silna. Poszłam, doznałam, nie umarłam, żyję i mam się całkiem fajnie. A to też dzięki Wam moi kochani blogowicze-czytelnicy!!!!
      Wspieracie mnie i mimo tego, że dzieli nas różna odległość, dociera do mnie ta MOC!!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
  11. Podziwiam za odwage, bo ja bym pewnie wyszla... Ze strony ksiedza czlowiek spodziewalby sie wiecej tolerancji. Bardzo dobrze, ze masz sile i chcesz dzialac, bo Maja ma takie same prawo do uczestniczenia we Mszy Sw. jak kazde inne dziecko. Trzymajcie sie Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie, to Dzięki Wam jestem teraz gotowa, by działać aby Naszym Dzieciaczkom żyło się lżej.

      Usuń
  12. Czytają wpis przypomniał mi się usłyszymy cytat: spotkałaś pastucha szukaj swojego pasterza:) pasterz--ksiądz

    OdpowiedzUsuń
  13. Z Księdzem Markiem nie udało mi się porozmawiać. Nasz Ksiądz Proboszcz jest od kilku dni bardzo chory( pewnie jak nas wszystkich dopadła Go grypa), a Kuria też już została powiadomiona o sprawie.
    Do tej pory moje uczestniczenie w niedzielnych nabożeństwach było znikome, właśnie ze względu na "inne" zachowanie Majeczki i komentarze " życzliwych starszych pań". W tej chwili i ja jestem silniejsza psychicznie i maja zachowuje się już fajnie, a przynajmniej jest ze mną w stałym kontakcie wzrokowym, więc nie ucieka i nie udaje, że nie słyszy.Nie mówi już na Księdza "Królu" i nie krzyczy z daleka "cześć, jestem Maja". A gdy chciała podejść bliżej Księdza i ministrantów, zapytała czy może.Powiedziałam Jej, że nie i wróciła do mnie. Byłam z Niej taka dumna, do czasu..........Tymczasem za swoje dobre( najwidoczniej tylko w moim przekonaniu) zachowanie została publicznie ukarana! Nawet od zdrowego dziecka trudno wymagać, by siedziało jak mumia egipska i słuchało kazania dla dorosłych, a co dopiero od dzieci z autyzmem. Pozdrawiam!!!!Monika.

    OdpowiedzUsuń
  14. Małgorzata Zakrzewska21 stycznia 2013 14:51

    Pani Moniko tak trzymać, my niestety spotykamy się z księdzem tylko na kolędzie. Podobna sytuacja i mimo iż syn ma już 18 lat to lęki przed kościołem i "miłymi starszymi paniami" pozostał. Pozostało nam wierzyć w Boga, w kościół-wspólnotę już nie (co to za wspólnota gdzie wyklucza się bezradnych i słabszych?).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj pomyślałam przez chwilę; " jak dobrze, że Maja tego wszystkiego nie rozumie, bo byłoby Jej strasznie przykro".
      A tak naprawdę to właściwie nie wiem na ile rozumie to co się dzieje dookoła. Może rozumie aż nadto? Nie wiem....
      Ale jakby w podziękowaniu, usłyszałam od Niej przed chwilką( w czasie usypiania).
      -Mamo jesteś moją PRZYJACIÓŁKĄ.
      Poryczałam się jak bóbr......
      Pierwszą myślą było to, że dzieją się CUDA, drugą, że docenia, że staję w Jej obronie. Ale przecież każda matka na moim miejscu zrobiłaby to samo......

      Usuń
  15. Droga Moniko, rozumiem Twoje rozgoryczenie. Identycznie się poczułam przed laty, gdy zostałam wyproszona z Krzysiem. Otuchy dodały mi słowa z Ewangelii. To już Ewangelista Marek kiedyś opisał! Zwróć uwagę na słowa SZORSTKO i OBURZYŁ . Te przymiotniki pasują jak ulał do sytuacji z wczoraj. Myślę że nie ma co pielęgnować w sobie gniewu. Rzeczowa rozmowa oczyści całą sytuację. Ksiądz też człowiek. Modlę się,żeby z tego zdarzenia Pan Bóg wyprowadził wiele dobra. Wierzę, że nasze dzieci są szczególnie kochane przez Pana Jezusa. Dziękuję Ci za odwagę! Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Ewangelia wg św. Marka 10,13 Elżbieta Kojtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksiądz Marek, Ewangelista Marek......No rzeczywiście Ksiądz marek nie odrobił lekcji......Całuję ELU!!!!!!

      Usuń
  16. A "życzliwych" starszych pań pełno jest niestety wszędzie... Krążą po mieście, czyhają w tramwajach, w kościołach rozglądają się i nasłuchują... We wtrącaniu się w nieswoje sprawy i krytykowaniu innych wykazują niespożytą energię, wielką pomysłowość i jeszcze większą determinację. Przy czym są ekspertkami od wszystkiego, a więc od zachowania Mai również ;-). Tak na poważnie: proszę nie odpuszczać! Msza św. dla dzieci jest dla dzieci i to wszystkich dzieci.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O NIE, teraz to z pewnością nie odpuścimy, zamierzamy torować drogę innym dzieciom pojmującym świat inaczej:)I będziemy walczyć o szacunek dla słabszych! Wspaniale, że nas wspieracie!!!!!!!!!!!!!

      Usuń
  17. Podziwiam Pani opanowanie. Ja bym chyba nie wytrzymał i zdzielił jednego i drugiego babsztylo-starucha po gębie. Podobni są do apostołów zabraniających dzieciom przychodzenia do Chrystusa. Aż się trzęsę na samą myśl o takich mszycach. Zakały Kościoła katolickiego. Życzę wiele wytrwałości i siły w stosunku do tychże starych bab, bo inne określenia na nie nie pasują. A zachowanie księdza zgłosiłbym do kurii. Ma Pani taką możliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Rafale, ale "pojechał" Pan po tych "biednych" staruszkach:).Daleka jestem od rękoczynów, nie mogę pokazywać Mai, że tak się załatwia sprawy.
      Co nie oznacza wcale, że czasem nie mam na to ochoty. Kończy się jednak na tym, że mówię co czuję( czasem szybciej niż zdążę pomyśleć co powinnam lub co wypada powiedzieć), krew mnie zalewa,a zaraz potem pojawia się właśnie chyba odwaga i chęć do działania. Szkoda tracić swoją energię bezużytecznie:)Pozdrawiamy!!!!

      Usuń
    2. Tak, wiem że pojechałem bo bandzie i że trzeba więcej pokory, ale w starciu z takim zachowaniem krew się we mnie burzy. Niejedna taka babcia chodzi do kościoła, mieni się wierzącą a jakby mogła to by drugiego w łyżce wody utopiła tylko dlatego że zachowuje się inaczej niż ona w swoim świecie ma ułożone. Ja po prostu domagam się w tych mocnych, to prawda, słowach więcej szacunku i zrozumienia dla Rodziców i ich dzieci. Te dzieci i ich Rodzice już zostały przez los wystarczająco "obdarowane" i dodatkowych cierpień ani przykrości nie należy im sprawiać. Jeśli ktoś chce by go szanowano, niech szanuje innych. Czyńcie ludziom to co sami byście chcieli by ludzie wam czynili, mówi Jezus w Ewangelii. Niestety zapominamy o tym co Pismo Święte mówi, a to jest najlepsza instrukcja obsługi życia, i takie są efekty. Pozdrawiam i wiele miłości oraz wytrwałości życzę. :)

      Usuń
    3. Wspaniały komentarz!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Podpisuję się pod każdym Pana słowem i pozdrawiam:)

      Usuń
  18. Karygodne!! Zapraszam do nas ,u nas ksiądz reaguje zupełnie przeciwnie na takie dzieci. Czyż Jezus nie powiedział:pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie.U nas ksiądz nawet mówi głośno by takiego dziecka nie wyprowadzać,że jemu to nie przeszkadza.I dzięki takim publicznym wystąpieniom ,nigdy nie słyszałam by ludzie źle reagowali.Sama mam Aspargerowca ,chodzę z nim do kościoła mimo że zachowuje się różnie. Podziwiam twoją odwazną postawę w tej sprawie.Jak ksiądz się skupić nie umie to może nie wina wiercących się dzieci tylko złego ducha który w nim siedzi.szkoda słów,przycisnąć go trzeba i niech publicznie ludzi wyedukuje potem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Gosiu:)Ja też nawet pomyślałam, że w tym Księdzu jaki diabeł siedzi, skoro tak się zachowuje. Szkoda gadać, Księdza w tym wieku trudno już zmieniać, ale to nie znaczy, że można Mu pozwolić tak nas traktować.Dlatego w najbliższą niedzielę znów wybieram się na mszę dla dzieci do tego Kościoła i zobaczę czy coś się zmieniło.....

      Usuń
  19. Dopiero teraz przeczytałam , co się Wam przydarzyło. Kiedy przeczytałam to powiem szczerze, że wściekłość mnie ogarnęła! Wiem, że wiele słów już tu padło w komentarzach, ale chciałam też zaznaczyć swoją obecność w tym zdarzeniu i wesprzeć choć dobrym słowem. Ja z racji choroby Mai byłam z nią w kościele tylko 3 razy.
    Trzymajcie się , bo jesteście dzielne -jestem z Wami, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za dobre słowo Kasiu i ucałuj od nas Majeczkę- imienniczkę mojej Pszczółki!!!! Nie można pozwolić, by z racji choroby naszych dzieciaczków były One izolowane i wykluczane ze społeczeństwa! Siły dla Ciebie i zdrówka dla Majusi!!!!!!!!!!

      Usuń
  20. monika całym sercem jestem z tobą..w wiekszości padły tu pokrzepiające cię słowa ale najbardziej rozumieją cię rodzice borykający się z tym samym problemem.podziwiam za odwage w kwesti noszenia znaczka bo to tez nie zawsze spełnia swoją rolę i zwraca myśle niepotrzebną uwagę

    OdpowiedzUsuń
  21. szok i niedowierzanie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 21 wiek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! szok!!!!!!!!! ja mam "zdrowe dziecko", które ma 3,5 roku, jest rozbrykana, radosna i wszędzie jej pełno, gada non stop i nie nudze się przy Oliwce-:) chodzimy do kościoła w bartągu na 12 na msze dla dzieci, ksiadz- anioł!!!!!!!!!!!!! msza jest na zasadzie ze ksiadz wychodzi i pyta a ilu jest apostołów, jak sie pierwsi ludzi w raju nazywali itd itd, dzieki się przekrzykuję, biegają, mówią hurtem i kurcze nikomu nie przeszkadza, Oliwka kiedyś siedziała z nami w ostatniej ławce bo się spóżnilimsy i nie chcialam sie przedzierac przez cały kościół, zaczeło się kazania- dla dzieci-:) i ksiądz zapytał jak kojarze o apostołów, nasza wstała i na cały kościół ja znam i ja chce -oczywiście nie wiedziala jak miał na imie ale chętna jest do wszystkiego, ludzie w smiech ksiądz ze ooo jaka odważna i smiechem sie skonczyło, kiedys Oliwka mieła gorszy dzin, kiepsko spała bo była podziebiona ale postanowilismy iść, mała była " śnięta" i prawie zasneła, chcialam jej poprawic główkę i wtedy szaleństwo zerwala sie ze ona nie chce ze po co itd, wiadomo ludzie sie odwracali ze co siedzieje ale chyba bardziej czy nie jakaś krzywda, ksiadz tez spojrzał ale pokazałam ze ok wzielam mała przez ramie i wyszłam, ale zachowanie tego księdza nie zrozumiem, jak dziecko ma wiedziec co sie robi w takim miekscu i jak sie zachowac, tak samo jak dziecko które nigdy nie było w sklepie czy markecie, skad ma wiedziec jak sie robi zakupy.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniała nowina,cieszy mnie niezmiernie, ze są takie Kościoły i tacy Księża:) A do Bartąga niedaleko mamy, więc pewnie kiedyś tam zawitamy:) Pozdrawiamy gorąco!!!!!!

      Usuń
  22. Znam ten ból, bo sami mamy dziecko z autyzmem... i też "przeszkadzało wiernym w modlitwie". Załamałam się z tego powodu, ale teraz już mam to wszystko gdzieś, niech się patrzą i krytykują. Na głupotę lekarstwa nie ma...

    http://autyzmkarolka.blogspot.com/2013/01/wielkie-sowo-tolerancja.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Napisała Pani tak:

    Ksiądz Marek, odprawiający mszę znacząco zawiesił głos i przesłał Mai zabijające spojrzenie, na co Maja zatrzymała się. Podeszłam do Niej i powiedziałam, że nie można przeszkadzać Księdzu. I znów pomogło tylko na chwilkę.
    Za moment usłyszałam, że Kościół to nie plac zabaw i żeby zabrać dziecko. Tak mnie to zaskoczyło, że wzięłam Maję za rękę i w towarzystwie Jej płaczu ruszyłam do wyjścia.
    - Nareszcie - usłyszałam przechodząc koło starszej Pani.
    - Słucham? Przecież to jest msza dla dzieci, po co Pani tu przyszła- ni to zapytałam ni stwierdziłam, nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje.


    Ja tu czegoś nie rozumiem. Coś mi się tutaj po prostu nie zgadza. Bo z tego, co czytam w Pani relacji, to ze strony Księdza jedyną reakcją było to, że "znacząco zawiesił głos" i że "przesłał Mai zabijające spojrzenie"

    Co do "znaczącego zawieszenia" to jest to Pani interpretacja, Pani to bierze do siebie personalnie i zamienia we frustrację. No bo nie powie mi chyba ani Pani ani nikt, że owe "znaczące zawieszenie" jako takie właśnie, "znaczące" odebrała Maja.

    Widzi Pani, ja od 10 lat miewam do czynienia z sytuacjami, kiedy, powiedzmy, nieco "tracę wątek" podczas Mszy Świetej. W takim sensie, że czuję się jako odpowiedzialny za budynek kościoła i za to, co się w nim dzieje. Tak podczas sprawowania liturgii jak i w każdym innym. Podczas Mszy jest też moją troską, do pewnych miar, to, by porządek nie był zakłocony. I tak oto, bywa, że np jakiś pies wejdzie do kościoła. Kiwam na ministranta, mówię mu - weź go wyprowadź. Nie ma ministranta - potrafię zwrócić się w jakiś sposób do kogoś z wiernych - np zawieszając głos i gestem wskazując na czworonoga.

    Bywa niekiedy tak, że dziecko właśnie "zaczyna dokazywać". Róznie bywa, czasem choroba, czasem zwykłe zaniedbanie rodziców. Mało kiedy jestem w stanie rozróznić kiedy co ma miejsce. Jeśli to "dokazywanie" jest bez złośliwości i jest bezpieczna dla małego człowieka - nie reaguję. Kiedy jednak widzę, że to co dziecko robi jest dokuczliwe dla mnie i innych i/albo niebezpieczne dla niego samego - też znacząco zawieszam głos, bądź reaguję w inny sposób by osiągnąc zamierzoną reakcję. Poza tym - katechizuję moich parafian, wskazując im na możliwe rozwiązania trudności, jakie moga pojawić się w zwiazku z przyprowadzaniem dziecka do kościoła. Bardzo kompetentnie podeszła do tego zagadniena kiedyś pani Bogna Białecka. Podaję link: http://www.bognabialecka.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=29:mae-dziecko-na-mszy-w-wskazowki-praktyczne&catid=13:dla-rodzicow&Itemid=24

    Pani frustracja jest o tyle uzasadniona, że słusznie Pani podkreśla, iż ze strony wiernych nie powinno być ŻADNYCH komentarzy albowiem podczas uczestniczenia w liturgii nie rozmawia się a tym bardziej nie kieruje się zgryźliwości pod adresem bliźniego.

    Jednak jest też efekt bumerangu w tym, co Pani zapoczątkowała swoim emocjonalnym opisem zdarzenia. Całe kubły pomyj leją się na głowę kapłana i wiernych obecnycn na tamtej mszy. Czyli tak de facto, złem odpłaca się za zło. Nie czytałem wszystkich komentarzy ale te, które widziałem, pełne były zjadliwości. Czyż nie szkoda Pani, oraz Wam, Czcigodni rodzice dzieci z autyzmem, energii na rzucanie błockiem w ludzi tak samo niedoskonałych, jak Wy? Tak samo jak Wy, zmagających się z trudami życia? Pomyślcie, proszę, nad tym wszyscy.

    Pozdrawiam Autorkę bloga i wszystkich czytelników

    ks. Marek radomski, Pasłęk

    OdpowiedzUsuń