Jesień zawsze nastrajała mnie melancholią. Od kiedy tylko pamiętam ta pora roku była dla mnie okresem wielkich zmian, a czasem życiowych rewolucji.
Począwszy od pierwszego okresu, pierwszego Chłopaka, pierwszej operacji( tej lekkiej usuwającej wyrostek robaczkowy w 1986 roku i tej poważnej w 1995 roku na otwartym mózgu), poprzez wprowadzenie się do swojego pierwszego własnego mieszkania w 2004. Najważniejszym jednak wydarzeniem, również związanym z jesienią było pojawienie się na świecie Majeczki:). Była przeze mnie bardzo wyczekiwana, mimo, że Jej tata nieoczekiwanie w 11 tygodniu ciąży zniknął z naszego życia i wszyscy, którzy dłużej mnie znają wiedzą jak bardzo przeżyłam ten fakt.
Jesień 2005 roku była piękna i ciepła, a słoneczko 10 października przygrzewało tak mocno, że porozbierało ludzi do krótkich rękawków:)
Od 9-tej rano byłam przygotowywana do cięcia cesarskiego( wskazanie po przebytej operacji mózgu), a już o 11:15 Maja głośnym krzykiem oznajmiła swoje pojawienie się.
- Mamy ją, to dziewczynka!!!- usłyszałam wzruszony głos Mamy, stojącej tuż przy mnie i mocno trzymającej mnie za rękę.
- Śliczna dziewczynka, gratulujemy!!!-dodała położna i za moment mogłam już zobaczyć moją Królewnę.
- Ojej, jaka podobna do cioci Czesi (siostra mojego Tatusia)- wykrztusiłam wzruszona i zaskoczona, że moje dzieciątko jest takie chudziutkie i zupełnie inne niż sobie Ją wyobrażałam.
No bo niby skąd miałam wiedzieć, że noworodki nie przypominają od razu po urodzeniu tych okrąglutkich bobasków z reklam?. W ciąży sporo przytyłam i byłam pewna, że nie 3,2 kg, ale przynajmniej z 4 kg będzie ważyła moja Pierworodna:) Ale i tak była CUDNA!!!!!W trakcie gdy mnie przewożono na salę ogólną, Mama już była przy Mai, co uwieczniła na poniższym zdjęciu.
A już za chwilkę miałam MÓJ CUD u siebie i napatrzeć się na Nią nie mogłam:) Maja tymczasem spała sobie w najlepsze za nic mając to całe zamieszanie wokół Niej:)
Nie obudziła się ani w objęciach zachwyconej Babci Eli, ani podczas odwiedzin dumnego Wujka Piotrka(przyszłego Ojca Chrzestnego).,Taki sobie ŚPIOSZEK, a co!!!!!!
Jesienią rok później zauważyłam, że Moja Dziewczynka nie rozwija się tak jak Jej rówieśnicy, a po kolejnym roku byłam już poważnie zaniepokojona, że albo z Nią albo ze mną jest "coś nie tak"...Zauważyłam, że wielu rodziców tak określa swój niepokój o rozwój dziecka na tym wczesnym etapie, kiedy jeszcze przez myśl nie przechodzi prawdziwy powód takiego stanu rzeczy...
Wtedy też popadłam w straszliwą depresję o wszystko obwiniając siebie("jestem złą matką", "nie potrafię Mai nauczyć najprostszych rzeczy", "nadałam Jej brzydkie imię, skoro nawet na nie nie reaguje", "lepiej, żeby mnie nie było, skoro ma mieć taką beznadziejną matkę"........ itp, itd).
Kolejnej jesieni, kiedy Maja poszła do "normalnego" przedszkola dowiedziałam się, że to AUTYZM....
W kolejnych postach napiszę o rozwoju Mai rok po roku, diagnozie i jak doszło do tego, że dziś o swojej Córeczce myślę:
Z AUTYZMEM JEJ DO TWARZY:)
Z AUTYZMEM JEJ DO TWARZY:)
Ależ słodka była w dzieciństwie ta Twoja Malucha! Do zjedzenia :) czekam na kolejne posty. Ściskam z Łodzi :)
OdpowiedzUsuńMaja bez autyzmu nie była by tą samą Mają:) Jesteście silne. Nie każdemu jest dane żyć z autyzmem i mieć go pod swoim dachem:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia przecudne i bardzo wzruszające.
OdpowiedzUsuńJaki z Majeczki był maleńki okruszek..
Uściski dziewczynki:*
Tulaski i dla Was Aguś!!!
UsuńPiękna historia jakbym czytała swoją też uważam że autyzm to nie wyrok ale trudna praca z naszymi kochanymi dziećmi życzę wszystkiego dobrego i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiezmiernie się cieszę, że jest więcej podobnych mi osób:)Naszymi Niezwykłymi Dziećmi należy się chwalić, bo są niesamowite:)Ja również Ściskam i życzę samych sprzyjających wiatrów i dużo zdrówka!!!!
UsuńMoniko - dziękuję.
OdpowiedzUsuńA jednak znowu piszesz a my czekamy na kolejne posty...
Pozdrowienia z Anglii.
A.
Przecież obiecałam:) I jak tylko się dostanę do starego komputera w którym moje zapiski i zdjęcia Majeczki od maleńkiego- będzie więcej i fajniej:) I cieszę się, że się uśmiechasz do mnie tym komentarzem:) Uściskaj ode mnie swoje współlokatorki, a dla Ciebie specjalne całusy i tulanki!!!!!!
UsuńDla mnie jesień to też szczególny czas, bo moja Majusia też urodziła się w październiku :) Pozdrawiam Was uśmiechnięte dziewczynki i czekam na kolejne nasze spotkanie :* Całuję Was mocno !!!
OdpowiedzUsuńKasiu, pamiętam o Was również kochana!!!!Mam nadzieję, że może teraz Ty nas odwiedzisz?:) BUZIOLKI!!!
UsuńMonia- takie wątpliwości i pytania...... skąd mi to znane. Najważniejsze, że mimo iż wcale łatwo nie jest- nasze Córki są dla nas najukochańsze,najwspanialsze, najpiękniejsze, najcudowniejsze, naj... To Nasze uśmiechnięte Córeczki...
OdpowiedzUsuńPowodzenia i miło, że wróciłaś do pisania :-)
Aniu, Ty wiesz......Będę pisać jak tylko czas pozwoli skoro mam takich WSPANIAŁYCH czytelników:):):)Całuję WAS Dziewczynki!!!
Usuńoj Maja jakiej nie znałam, słodkości niesamowite.
OdpowiedzUsuńz autyzmem jej do twarzy tak samo jak z nieustającym uśmiechem :)
Oj tak:)- nie wyobrażam sobie Jej innej:)
UsuńA ja bym nigdy nie wymienił mojej autystycznej córeczki na "normalny" egzemplarz. Życie było by wówczas takie nudne, a tak człowiek zastanawia się każdego dnia na jaki "genialny" pomysł wpadnie dziecko.
OdpowiedzUsuńTato Julki, masz całkowitą rację!!!!!Tyle radości z tych Naszych Wspaniałości:) Ja uwielbiam autystyczne Dzieciaczki. POZDRAWIAM WAS!!!!!
UsuńSłodka! I mama i córka ;)
OdpowiedzUsuńDziękujemy:)
OdpowiedzUsuń